13 marca 2011

Skyline (2010 - kino)


     Za Skyline odpowiada Colin Strause i Greg Strause, dwóch specjalistów (ponoć) od efektów specjalnych nie mających bladego pojęcia o reżyserskim rzemiośle (na pewno). Nie oszukujmy się, praca nawet z najlepszymi reżyserami nikogo jeszcze reżyserem nie uczyniła, a Panowie Strause są tego najlepszym przykładem. Wspólnie wykręcili już dwa filmy, ale delikatnie mówiąc jeden gorszy od drugiego. W tym rodzinnym przypadku chcieć i móc to jednak trochę za mało. Nawet na bardzo słaby film.



     Co można powiedzieć o Skyline? Nie oglądajcie tego. Po prostu. Trudno w to uwierzyć, ale zwiastuny prezentujące fabularne nic okraszone okropnym aktorstwem i tak naginają rzeczywistość na plus. Inwazja mózgojadów (tzn. obcych) została ukazana z perspektywy młodych idiotów, którzy na kacu gigancie walczą o przetrwanie. Będąc w miarę w bezpiecznym miejscu wychodzą z założenia, że koniecznie coś trzeba zrobić (wiecie, takie filmowe ADHD: ruszyć się z miejsca, uciekać albo walczyć) więc przez 1,5 godziny biegają po wieżowcu góra-dół zatrzaskując się w przeróżnych pomieszczeniach i krzycząc co chwilę "uciekamy!" albo "musimy coś zrobić!". Scenariusz poraża amatorszczyzną, dialogi składają się z max 3-4 słów, a wszystko to podkreśla wyjątkowo drętwe aktorstwo. To co widać na zwiastunie to o dziwo najlepsze momenty, które w 2 minutowej zajawce da się jeszcze przeboleć. Ale w półtoragodzinnym filmie... Męczarnia. Co ciekawe, aktorzy naprawdę się starają. Nawet w najbardziej idiotycznych sytuacjach, przesadnie wczuwają się w swoje role i dają z siebie maksimum dramatyzmu. Efekt? Żal, bo w rezultacie mamy do czynienia z karykaturami ludzkich reakcji w obliczu jakiejś tam inwazji obcej cywilizacji (która nawiasem mówiąc jest skrzyżowaniem obcych z Wojny Światów Spielberga i... małp).
     Myślałem, że Skyline sprawdzi się przynajmniej jako przyzwoite widowisko, ale nawet pod tym względem film okazał się mocno nierówny. Widać, że ze 2 sekwencje są lepiej dopracowane (migawki oczywiście w zwiastunie) i jakoś wyglądają (np. atak na obcych), ale reszta delikatnie mówiąc nie zachwyca. Albo akcja została pokazana z bardzo daleka i nic tak naprawdę nie widać, albo z bardzo bliska (tak, że niewiele mieści się w kadrze) i też nic nie widać. Innym manewrem, jaki zastosowali twórcy na ukrycie komputerowych niedociągnięć to oślepiające, niebieskie światło lub niewyraźny drugi plan, w którym dzieje się najwięcej. O co chodzi? Np. ostrość ustawiona na kwiatka stojącego na parapecie (kwiatek taki zwykły, najzwyklekszy), a za kwiatkiem rozmazana rozpierducha :) Prawdę mówiąc mam wrażenie, że cały film powstał tylko i wyłącznie pod designerskie niebieskie refleksy/smugi, które najlepiej wyglądają na plakatach i napisach końcowych.



     Jeżeli ktoś z Was po obejrzeniu trailera pomyślał: ale kupa, to gratuluje. Trafiony, zatopiony - na Skyline szkoda czasu, pieniędzy, nawet transferu. Bracia Strouse zmasakrowali kino SF i jeszcze odgrażają się kontynuacją. Nie mam pojęcia, kto da się zaciągnąć do kina na powtórkę ze 100% amatorszczyzny, ale ja na pewno nie.

::::::::::::::::: 2+/10 :::::::::::::::::

5 komentarzy:

  1. Nie żal Ci było czasu na ten koszmarek?? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałem, że to będzie kiszka, ale myślałem, że chociaż będzie na co popatrzeć.. Pozostaje czekać na Inwazję - jeszcze tylko 3 dni.

    OdpowiedzUsuń
  3. A i ten film nie jest podobno najlepszy. Patos, patos i jeszcze raz patos, Do tego ubrany w potworne dialogi. Jak na razie na RT ma tylko 32%. Trochę szkoda, bo bardzo czekałem na ten film i myślałem, że wyjdzie naprawdę nieźle.

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja was standardowo zastrzelę swoją opinią bo mnie się podobał ;D no ale to tylko pod względem wizualnym bo z resztą się zgadzam xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak mi się wydawało, że Skyline nie będzie wart uwagi. Dlatego nie planuję obejrzeć tego filmu.

    OdpowiedzUsuń