Roboty typu WALL.E (Wysypiskowy Automat Likwidująco Lewarujący. E.klasa) zostały wyprodukowane do jednego celu: posprzątać naszą niegdyś zieloną planetę. Ludzie natomiast, by nie przeszkadzać i nie pobrudzić się swoim własnym brudem wyruszają na 5-letni rejs po kosmosie. Po 700 latach na ziemi pozostaje ostatni egzemplarz sprzątającego Wall'ego a także chyba ostatni żywy organizm czyli.. karaluch. Ludzi ani widu ani słychu. Mały robocik, w wyniku anomalii w obwodach zostaje obdarzony niezwykłą osobowością. Staje się ciekawski, kolekcjonuje znalezione ciekawe przedmioty a także zaczyna odczuwać samotność (karaluch w tym przypadku się nie liczy :P). Pewnego dnia na ziemi pojawia się ona.. jajowata Ewa.
Zdaje sobie sprawę, że film zbiera w zasadzie same pozytywne opinie. Tak więc na początku muszę zaznaczyć, że "Wall.E" jest reklamowany jak i również uważany za film dla każdego. Warto o tym pamiętać czytając resztę tekstu.. :)
O nowej animacji Pixara nasłuchałem się całkiem sporo. "Przełom w animacji, kino nieme XXI wieku, wielki film, kultowy" itp. etc. itd. Zgodzę się, że jest to film lekki, przyjemny, ciepły, sympatyczny, miejscami śmieszny no i oczywiście wzruszający. Trzeba pamiętać, że to komedia romantyczna z naciskiem na „romantyczna” - więcej w tym filmie wyciskacza łez aniżeli śmiechu. Efekt ten osiągnięty został nie po przez słowa, bo te w filmie występują w ilościach śladowych, ale przede wszystkim po przez gesty głównych bohaterów. Zabieg całkiem ciekawy aczkolwiek nadawanie ludzkich cech maszynom, w tym przypadku metalowemu klockowi z głową o kształcie lornetki i jajowatemu czemuś średnio przypada mi do gustu. Nie da się ukryć, że oglądając poczynania głównych bohaterów nie sposób nie podziwiać twórców za perfekcyjną animacje gestów które oddają uczucia robotów. Aż chciałoby się wymienić swojego kota/psa na taką fajną, milusią metalową zabawkę, prawda? Już olać dorosłych ale nie wiem, czy chciałbym aby po filmie moje dziecko (którego nie mam :P) wyszło właśnie z takim przekonaniem..
Film oczywiście nie odpowie na pytanie, jakim cudem metalowe maszyny odczuwają emocję. Jedynie w zwiastunie filmu i opisie dystrybutora jest zapisane, że Wallemu coś popierniczyło się w kabelkach. W samym filmie nie ma nic co mogłoby chociaż sugerować przyczynę takiego stanu. A Ewa jest przecież robotem nowoczesnym i o ile po wylądowaniu na ziemi jest w miarę maszyną o tyle później jest już kobietą w metalowym wdzianku. Swoją drogą inne roboty na Axiomie (statek ludzi) też nie spełniają tylko i wyłącznie roli robotów.. No ale dobra, pomimo tego, że akcja została osadzona w świecie ludzi.. a nie w świecie robotów, ustalmy, że to film bajka a te, jak wiadomo, rządzą się swoimi prawami.
Przewodnia historia "Wallego" jest brutalnie banalna i schematyczna bowiem poza tym, że jest ubrana w doskonałą animacje nic nowego nie wnosi. Zakochany facet, odrzucająca go kobieta, facetowi coś się przydarza, kobieta odkrywa że jest zakochana i rolę się odwracają. Illleeeee razyyyy już to było? Motyw miłości i jej nieodzownej potrzeby bycia w życiu człowieka był przerabiany z milion razy. Następna sprawa - czym tak naprawdę różni się "Wall.E" od np. ostatniej animacji "Kung Fu Panda"? W obu przypadkach historia jest banalna i schematyczna. W obu przypadkach film opiera się na gestach i niezdarności głównych bohaterów. Fakt, w "Pandzie" występują dialogi ale nie oszukujmy się u Wall'ego w drugiej połowie filmu dialogi też się pojawiają i czar oryginalności filmu pryska. Jeden i ten sam worek.
Animacja jak już wspomniałem jest rewelacyjna bo jakby nie patrzeć idealnie oddaje emocje które płyną z metalowego wnętrza robota. Jest to w zasadzie największy atut filmu. Mały robocik na Axiomie, ten który uporczywie czyścił ślady Wall’ego był chyba najsympatyczniejszym i najśmieszniejszym robotem w całym filmie. Zdecydowanie najciekawszym wątkiem był wątek ludzi. Grubi, zacofani, lenie - przerażająca aczkolwiek być może realna perspektywa bo jakby nie patrzeć trochę już tacy jesteśmy. Wyręczamy się technologiami tłumacząc sobie, że to po to aby zapewnić sobie komfort i spokój życia a nie dostrzegamy wszechobecnego piękna natury. I kto wie dokąd nas to zaprowadzi..
Dobra - żeby nie przedłużać. Ogólnie jestem rozczarowany. „Wall.E” nie wnosi nic nowego do gatunku. Technicznie, tak jak inne animacje, niezwykle dopieszczony ale nic poza tym. Muzyka - bez rewelacji bo jest to zbitka mniej lub bardziej znanych utworów dobranych do danej sytuacji. Już to przerabialiśmy.. Jeżeli chodzi o oryginalność czyli o to nieme kino.. Spodziewałem się więcej.. Na ekranie widzimy najpierw jednego robota, potem drugiego a słów pada bardzo mało. I ok., tylko co z tego, skoro wszystko to zostało pokazane w zwiastunach i telewizyjnych klipach..? A reszta filmu to już taki standard animacji.. Szkoda, naprawdę szkoda. Film z początku robi niezłe wrażenie ale ogólnie, wg mnie jest to solidny przeciętniak.
::::::::::::::::: MOJA OCENA: 6/10 - OK :::::::::::::::::
W tym roku widziałem jeszcze jedną animację przy której „Wall.E” wg. mnie wypada dość marnie.. Ale o tym, europejskim.. filmie w następnym odcinku cinemax :)
mi sie ten film podobal i jakos nie myslalem dlaczego oni czuja i chca trzymac sie za rece.. moze rzeczywiscie troche to dziwne i glupie ale.. ogladalo sie fajnie..
OdpowiedzUsuńMoim skromne a zarazem ważne jako potencjalnego widza zdanie na temat Wall.e-go jest następujące ... Oczywiście są fragmenty Twojej opinii z którymi się zgodzę mimo, iż przeważają takowe, którym absolutnie nie mam zamiaru przytakiwać. Wall-e jest filmem wyjątkowym a co czyni go wyjątkowym ... ? Dobre pytanie gdyż sam piszesz, że było to już milion razy, jest w nim schematyczności ... więc czym ludzie się tak zachwycają ? Dlaczego Wall.e-go okrzyknięto animacją tego roku ? Dlaczego ludzie odbierają to co Ciebie rozczarowało tak emocjonalnie i z takim zachwytem ? Moim zdaniem jest to takie lekkie ambitne kino animowane z wielkim przesłaniem w znakomitym stylu, przy świetnej realizacji i znakomitym pomyśle. Ja osobiście jestem zadowolony i w żadnym wypadku nie czuje rozczarowania. Moja opinia na temat Wall.e-go na moim blogu kilka recenzji wstecz [konkretnie numer 4 pod obecną recenzją]. Zapraszam na [www.MagiaKina.bloog.pl] na nową recenzje. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNa pewno jest to lekkie ale wg mnie wtórne kino animowane. Pod płaszczem pseudo oryginalności nie kryje się absolutnie nic przełomowego. Ja nie mówię, że film jest zły, że nie warto go oglądać ale nie podpisuje się pod takimi epitetami jak "przełomowy, ambitne kino" itp. itd bo jest to wg mnie nieprawda. Jedyne co zasługuje na uwagę (poza techniczną stroną filmu) to wątek ludzi który rzeczywiście był ciekawy i został ładnie rozwinięty. A reszta, tak jak napisałem, to taki standard animacji. Prosta opowieść z mądrym przesłaniem.
OdpowiedzUsuńMoże gdybym był kobietą bardziej doceniłbym warstwę romantyczną tego filmu :P ale tylko w pierwszej połowie filmu bo w drugiej już tak romantycznie nie jest.
Dobrze, że piszesz tak jak uważasz i nie idziesz za większością co niestety jest powszechne ... jak Indiana Jones się podobał to nikt nie może powiedzieć złego słowa. Ja tam uważam, że każdy ma prawo do własnej opinii i wyrażania swojego zdania na każdy temat. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPS. Zapis fonetyczny szczególnie nazwisk to taki nawyk kiedy piszę recenzje na brudno niestety tej recenzji nie musiałem poprawiać, a o nazwiskach "Kiton" i "Holms" na śmierć zapomniałem. :P Pozdrawiam jeszcze raz [www.magiakina.bloog.pl]
Ja szczerze mówiąc w ogóle nie zwróciłem uwagi. A żeby było ciekawiej nie pamiętałem jak się to cholerne nazwisko piszę więc skopiowałem.. :P
OdpowiedzUsuńA co do Indiany. Byłem na nim w kinie i nie pieje z zachwytu. Film nie był zły ale mam nadzieję, że już kolejnej części nie będzie. Może wkrótce opiszę ten film szerzej.
Nie widziałem Walle'go ale sporo o nim czytałem i przyznam szczerze, że spośród wielu blogów, które się tą animacją zachwycają, Twoja opinia jest raczej chłodna.
OdpowiedzUsuńZ racji tego, że filmu nie oglądałem nie mogę odnieść się do Twoich słów, ale bardzo cenię sobie Twoje zdanie na ten temat i to, że wśród ogólnych zachwytów potrafisz wbić kilka szpilek i iść pod prąd.
Dzięki za odwiedzenie mojego bloga i proponuję wymianę linków,
Pozdrawiam i liczę na Twoje kolejne odwiedziny na http://filmowy.blog.onet.pl/
Jeszcze jedno. Zastanawiałem się co to za animacja, o której zamierzasz napisać. Czyżby to było Persepolis...? Tak czy inaczej czekam z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńNie, to nie będzie Persepolis. Animacja która się pojawi jest bardziej znana i przystępniejsza zwykłemu kinowemu wyjadaczowi.. bo to kolejna Bajka :) (duże "B" nie jest przypadkiem :)
OdpowiedzUsuńJa jak wiesz Wall.E'm jestem zachwycony. Mnie ta bajka urzekła, raz że animacją, dwa oszczędnością środków wyrazu. Bo fakt, w drugiej połowie może i mówią trochę więcej, ale te najważniejsze rzeczy, jak uczucia są pokazywane bez słów. Ale Twoje zdanie szanuję i w sumie trochę nawet rozumiem :)
OdpowiedzUsuńa mnie się tam bardzo podobało :D szkoda, że tak pojechałeś po moim ulubionym filmie, no ale każdy ma prawo do własnego zdania. Ja z zafascynowaniem gapiłam się w kinowy ekran :D i co chwilę tylko się rozczulałam, no ale ja jestem jaka jestem czyli zbyt wrażliwa, zbyt nerwowa, no i zdecydowanie za dziecinna jak na swój wiek :D więc wystarczy mi para kochających się robotów i słodkie blaszane oczy WALL.Ego, aby totalnie się rozkleić :D
OdpowiedzUsuńu mnie na blogach nowe notki:
** koszmar każdego ucznia, czyli lekcje w-fu w filmie "Facet od W-Fu" na filmy-wedlug-agniechy.blog.onet. pl,
** historia meksykańskiej istoty Chupacabra na supernatural-winchesters.blog.on et.pl
Gorąco zapraszam i pozdrawiam ;**
Wall.E to jeden z lepszych filmów, które kiedykolwiek obejrzałam.
OdpowiedzUsuń49 yrs old Environmental Tech Arlyne Doppler, hailing from Cumberland enjoys watching movies like Vehicle 19 and Table tennis. Took a trip to Historic Area of Willemstad and drives a Ferrari 375-Plus Spider Competizione. przekierowanie tutaj
OdpowiedzUsuń