Ten film jest straszny.. Zabrałem się za oglądanie z dużym dystansem (w końcu to film o wampirach), a mimo to Zmierzch okazał się dwugodzinną męczarnią. Nie mam pojęcia, co w tej produkcji jest takiego super hiper przełomowego a tym bardziej nie rozumiem zachwytów pt. „nowa jakość, przełom”. Jeśli tak jest w rzeczywistości i kina mają zalewać podobne filmy to ja się chyba przerzucę na blog o szydełkowaniu.. Co ciekawe, nim film się w ogóle rozpoczął, już mi się odechciało go oglądać bo zobaczyłem, że na seans zapraszają mnie takie twory jak: BRAVO, ESKA, O2...
Nawet w filmach Uwe Bolla nie było tak drewnianego aktorstwa jak w Zmierzchu. Aż pozwolę sobie słów kilka na ten temat maznąć, bo Zmierzch jest pod tym względem naprawdę wyjątkowy. Robert Pattinson, aktualny bożyszcze nastolatek (ktoś mi powie dlaczego?), w roli Edward’a Cullen’a jest jednym z najbardziej sztucznych i zarazem najgorzej dobranych aktorów ostatnich lat (jeśli nie w ogóle). Jego gra ograniczona była chyba tylko do wybałuszonych oczu, które w zależności od okoliczności były albo przymrożone albo „maślane” (jak u zbitego psa). Jak ktoś powie, "to wampir, on taki miał być" to go nafaszeruje czosnkiem i kołkiem zacznę mu ta rewelacje z głowy wybijać :P Pattinson w tym swoim szarym płaszczyku jest nie do wytrzymania. W ogóle nie uwierzyłem w jego postać, która okazała się pusta, bezbarwna, mdła, nijaka i co tam jeszcze… W założeniu jego bohater jest nierealny, nierzeczywisty, wyciągnięty z bajki i Pattinson nie zrobił absolutnie nic aby widz mógł mieć to wrażenie, że takie istoty mogą naprawdę istnieć. Z drugiej strony "łał, ale ten wampir to był fajny" albo „łał, ale był tajemniczy” to też jakaś abstrakcja bo ani fajny ani tajemniczy nie był.. (nawiasem mówiąc, mienił się w słońcu? Na to mogła wpaść tylko kobieta…)
Kristen Stewart w roli Isabella Swan (Bell) wypada neutralnie. Nie razi tak bardzo, choć jej głos w postaci lektora to spore irytujące nieporozumienie. Czy wymowne ujęcie pokazujące pustą ławkę Edwarda naprawdę wymaga jej durnego komentarza „Edwarda nie było dzisiaj w szkole”? Takie traktowanie widza jak debila, bo o nóż jego uwagę przykuje pogoda za oknem a nie pusta ławka.. W jej naciągane uczucie do jegomościa powyżej również nie uwierzyłem. W ogóle najgorsze jest to, że miedzy głównymi bohaterami nie ma krzty chemii. Nic, wszystkie sceny, które teoretycznie miały być napakowane emocjami są zwyczajnie nijakie, dialogi są drętwe, a ich "czar" polega na sprawnym montażu ładnych ujęć i klimatycznej muzyki. W całym filmie jedynie scena w której Bell odchodzi z domu i nieprzyjemnie żegna się z ojcem ma w sobie to cos, co lekko ściska gardło (swoja drogą postać ojca Bell podobała mi się najbardziej).
Rodzina Edwarda niczym rodzinka z serialu Beverly Hills również nie przypadła mi do gustu. Szybkie włączenie Bell do krwawego grona i ich późniejsza mobilizacja w jej obronie też wydała mi się strasznie naciągana. Najlepsza była scena, w której na ekranie pojawiają się 3 złe wampiry i jeden z nich rozpoznaje w Bell człowieka i chce wyssać z niej krew. W jej obronie staje cała rodzina Edwarda przyjmując pozę na Surfera (mega śmieszny Edward) i wszyscy zaczynają na siebie syczeć. Myślałem, ze padnę ze śmiechu.
Wszystko, co w tym filmie jest lipne, czyli cały wydumany romans Bell i Edwarda stanowi ok. 75% filmu. Nudą wieje na kilometr, a wątek złych wampirów wydaje się być doczepionym na siłę (no bo przecież coś w tym filmie musi się dziać). W błędzie jednak jest ten, kto liczy na jakieś dobre, emocjonujące zakończenie. Efekty specjalne czyli sceny walki itp. również nie zachwycają i szkoda w ogóle o nich gadać.
Nie wszystko jednak jest tak marne jak się wydaje. Cały film jest utrzymany w zielonkawo-niebieskiem wyblakłym tonie, dzięki czemu jest sennie, mrocznie, ale i magicznie. Tutaj zasługa również miejsc, jakie przyjdzie podczas filmu zobaczyć, czyli bujne, pełne tajemniczych cieni lasy, łąki itp. Chociaż, przez chwilę miałem wrażenie, że wszystkie ujęcia z bujną zielenią łąk były kręcone w studiu… (jak się później okazało nie były, ale trawa była sztuczna :) ). Zachwyciły mnie ujęcia, bo były takie jak lubię, czyli długie, wolne, płynne a zarazem niepozbawione dynamiki. Również muzyka przypadła mi do gustu (chociaż jestem w szoku, że panowie z MUSE zgodzili się oddać jeden ze swoich hitów… taka fajna kapela do takiej szmiry..), oba soundtracki to kawał dobrej muzyki, którą spokojnie można posłuchać bez oglądania filmu (a na dobrym sprzęcie audio muzyka ilustracyjna brzmi nieziemsko)
Ja rozumiem, że nastolatkom ten film może się podobać bo łatwo im identyfikować się z głównymi bohaterami. Taki mix Jeziora marzeń i Buffy: Postrach wampirów… Ona: delikatna, nieśmiała, po rozwodzie rodziców, taki trochę outsider rzucony w nową rzeczywistość. On: prawie że wyalienowany, tajemniczy, groźny, nieosiągalny, nie do zdobycia i przy okazji krwawa bestia. Nagle spotykają się i na oczach całej szkoły kwitnie wielka, niemożliwa miłość. Można? Można.. Ona trochę drży w obliczu jego nadludzkich mocy, ale widzi w nim przede wszystkim romantycznego chłopca. On natomiast zrobi dla niej wszystko, walczy nawet sam ze sobą aby jej nie pożreć :P Wszystko jest takie nierzeczywiste, delikatne, ulotne doprawione klimatyczną muzyką i zdjęciami. Nie pozostaje nic innego jak tylko tonąć i tonąć w tej romantycznej EMO wizji… Dlatego też film ten powinien mieć osobną kategorię wiekową: do lat 12 (tak jak Dragonball).
Ja się już na takie filmy nie nadaję i nie polecam nikomu.. Rozczarowanie ogromne, bo film słaby, mocno przewidywalny i ogólnie (poza zdjęciami i muzyką) do bani. Najgorsze jednak jest to, że mojej drugiej połówce podobał się i wszystko wskazuje na to, że na Księżyc w nowiu będę musiał iść do kina. Masakra..
::::::::::::::::: 3+/10 :::::::::::::::::
Kilka słów o wydaniu dvd
CENA: 69.90 (za wydanie specjalne 2-dyskowe)
format obrazu: 16:9
dźwięk: 5.1 (DTS), lektor 5.1 + napisy PL
Wydanie specjalne zawiera całkiem sympatyczne kartonowe pudełko, płytkę z filmem i płytkę z dodatkami (ok. 150min). Ponad to w pudełku jest jeszcze dwustronny plakat i pocztówki z filmu.
Wszystkie dodatki na płytach z polskimi napisami.
+ teledyski
Zobaczymy bardzo fajny utwór grupy Paramore pt. Decode (z ujęciami z filmu), a także mocno mdły utwór Linki Park pt. Leave Out All The Rest (fragment koncertu). Jest również utwór grupy MUSE pt. Supermassive Black Hole z koncertu na stadionie Wemblay. Mam ten koncert osobno na DVD i każdy kto lubi muzę dająca solidnego kopa powinien w ów koncert szybciutko się zaopatrzyć. Poza tym jest to najlepiej udźwiękowiony (czyt: zajebista jakość) koncert jaki do tej pory wg mnie został wydany na DVD. A przy okazji macie jednego linka do wymiatającego utowru (MUSICIE ZOBACZYĆ I POSŁUCHAĆ! od początku do końca :)
http://www.youtube.com/watch?v=DVLAcabl2E0
+ pełne wersje scen
Kilka rozszerzonych scen które w finalnej wersji zostały okrojone. Szczerze mówiąc, nic ciekawego, dodatek lekko naciągany aby pokazać, że gdzieś tam jedno niewiele znaczące zdanie zostało usunięte…
+ usunięte sceny
Tak jak powyżej, nic ciekawego.
+ Początek przygody. Podróż z książki na ekran
Obssszeernyyyyyyyyyyyy i ciekawy dodatek poświęcony od a do z produkcji Zmierzchu. Wywiad z autorką Zmierzchu Stephenie Meyer a także z reżyserką Catherine Hardwicke i resztą ekipy. Migawki z castingów, zdjęć próbnych, z planu i wiele, wiele więcej itp. W tym dodatku da się zauważyć, że Catherine Hardwicke to mocno wczuwająca się ale i deczko nawiedzona osoba…
+ fenomen Tomic-Con
"Comic-Con", czyli święto fanów komiksu, podczas którego również Hollywood promuje swoje najnowsze produkcje. Ten dodatek doskonale pokazuje dla kogo jest ten film bowiem na zebranej konferencji są same rozwrzeszczane nastolatki. Prowadzący ani aktorzy nie mogą sklecić dwóch zdań, bo wystarczy, że się tylko odezwą a cała cala piskliwie ryczy zagłuszając aktorów. Masakra.. Porównajcie sobie ten dodatek z dodatkiem Grindhouse – tam też jest wrzucona konferencja z Comic-Con na której są prawdziwi fani i jest kultura. A przy Zmierzchu to zwyczajna dzieciarnia…
+ kampania kinowa
Czyli wszystkie materiały promocyjne jakie były pokazywane w kinach. Trochę nudne…
+ rozmowa ze Stephenie Meyer
Całkiem ciekawy wywiad z którego dowiadujemy się, jakie perypetie towarzyszyły autorce podczas pisania książki.
+ muzyka – serce Zmierzchu
Bardzo fajny dodatek o muzycznych motywach głównych i miłosnych. Warto zobaczyć. + rola Belli
Wywiad z Kristen Stewart. Ona sama wraz z ekipą udowadniają, jak jej postać jest złożona i trudna do zagrania.
+ rola Edwarda
To samo co powyżej, z tą różnicą, że wszyscy rozpływają się nad niewiarygodną urodą Roberta Pattinsona.„Ten facet to najpiękniejszy mężczyzna na świecie, a w środku ma piękną duszę” rzekła reżyserka…
+ pocałunek Wampira
Dziwny dodatek – kilka ujęć różnych ugryzień Wampira. Bez sensu…
+ teledysk „Kołysanka dla Belli” (remix)
Mógł być z tego fajny remix gdyby nie podłożone głosy z filmu…
+koncert Edwarda
Robert Pattinson gra na fortepianie.
Kliknij tutaj aby przesłuchać wszystkie dotychczasowe zagadki będące listą najciekawszych utworów filmowych.
"Zmierzch" to romans dla nastolatek, nic więc dziwnego, że ma u Ciebie tak niską notę i wycierpiałeś się nieźle go oglądając. Już współczuję przyszłego wypadu do kina ;)
OdpowiedzUsuńA co do tego obowiązkowego kawałka do wysłuchania to dla mnie bez emocji, nudzi mnie taka muzyka :p
No bo to jest taki film "żeby dupy szalały", więc trzeba go przyjąć z pewnym dystansem. Mnie w filmie urzekł krajobraz, o czym też pisałeś. A co do reszty, to pewnie zgodzą się z tobą. Pozdrawiam ;]
OdpowiedzUsuńNo cóż, jak się jest sceptycznie nastawionym, to na siłę się znajduje negatywy tego co się innym podoba. Można i tak. Ale powiedz, czytałeś książkę? Jeśli chodzi o adaptację filmową, jest naprawdę znakomita, jak mało jaki film tak odwzorował książkę, z taką dokładnością... Mnie się podobał i wyczekuję Księżyca w nowiu...
OdpowiedzUsuńufff. ;) już myślałem, że przeczytam kolejną pozytywną opinię, a tu o dziwo nie ;). Bardzo dobrze skrytykowałeś ten film i cieszę się, że nie oszczędziłeś mu słów krytyki. Bo taki rzeczywiście. oczywiście u siebie też go opisze, ale dopiero w październiku, bo teraz mam wrzesień z Jennifer Lopez, na który serdecznie zapraszam "Nigdy więcej"
OdpowiedzUsuńMilczacy> jest wiele filmów dla nastolatków, które da się oglądac, ale przez Zmierzch było mi wyjątkowo trudno przebrnac. A co do MUSE - nie slucham ich nałogowo, ale czsami potrzebuje czegos rytmicznego z żywiolem.. :)
OdpowiedzUsuńlola> hehe, zeby (mlode) dupy szalały - dobre :P
ktrya> nie byłem sceptycznie nastawiony tylko podszedłem do filmu z dystansem majac na uwadze, ze nie jest to "Wywiad z wampirem", a cos mocno lzejszego. Ksiazki nie czytalem, ale to akurat nie ma wiekszego znaczenia. Jest wiele ekranizacji ksiazek/komiksow (których nie znam nawet z okladki), a które bardzo mi się podobaly (o jednym z takich filmów bedzie prawdopodobnie w nastepnym odcinku kino-dvd)
Kędzior> Tobie blizej do takich filmow wiec tym bardziej jestem ciekawy co napiszesz :)
E tam, są gorsze filmy. Ten jest nieźle skręcony, ładnie wygląda i da się go oglądać choć określenie "żeby dupy szalały" jest bardzo trafne :D
OdpowiedzUsuńCo do zagadki to strzelam, twierdza?
Kilka tekstów w recenzji, jak choćby nakreślenie sytuacji z syczącymi wampirami strasznie mi się podobało :D Z samym tekstem podejrzewam, że bym się zgodził, chociaż filmu nie widziałem, to jednak zdecydowanie nie moja bajka. Z filmów o wampirach wolę Pozwól mi wejść. Kameralny, niezauważony w Polsce dramat, w Skandynawskich klimatach. Polecam, jeśli znajdziesz na niego kiedyś chwilę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
pawcio
70 zł za abominację kinematografii na dvd, dżizas. ale ta część jest jeszcze znośna. zapraszam do siebie, gdzie właśnie wystawiłem "Księżycowi w nowiu" 1/10.
OdpowiedzUsuń