24 marca 2010

Alicja w Krainie Czarów (2010 - kino)


     Alicja po 13 latach wraca do Krainy Czarów. Nic nie pamięta, poznaje Krainę na nowo, a już po krótkiej chwili dowiaduje się, że przeznaczenie przygotowało dla niej niespodziankę, z którą będzie musiała stoczyć pojedynek na śmierć i życie. Z początku główna bohaterka do znudzenia powtarza, że to tylko sen i nie jest tą Alicją, za jaką wszyscy ją uważają, ale w końcu zaczyna podejmować pierwsze własne decyzje, odnajduje wiarę w samą siebie i zaczyna być świadomym kowalem własnego losu. I o tym właśnie jest najnowszy film Tima Burtona.



     Było? Było. Banały? Owszem. Czy to źle? Nie, bo Burton w swoim dorobku ma już podobne filmy, więc ma wprawę w ubieraniu przeciętności w nieprzeciętność. Gdyby ktoś mnie zapytał: „Tim Burton – pierwsze skojarzenie” od razu odpowiedziałbym: wyobraźnia, czarny humor, Depp. Do tej pory to się sprawdzało, ale w jego najnowszym filmie już niekoniecznie. Dlaczego? Bo ja to wszystko już gdzieś widziałem…
     Każdy, kto choć trochę zna Burtona nie powinien być zdziwiony Krainą Czarów, która sprawia wrażenie podrasowanej krainy żywych trupów. Wiadomo, „ten typ tak ma”. Problem w tym, że w tej kanciastej i upiornej wizji nie ma nic ciekawego. Wyludniony świat gadających zwierząt jest bezbarwny, trochę taki sterylny, mroczny, raczej nudny i mdły, a większość zamieszkujących go istot jest albo bardzo nieprzyjemna, albo nieprzyjemna (nieważne, czy delikwent jest po stronie zła czy dobra). Przyznam, że z oryginału pamiętam tyle, co nic, być może taka właśnie powinna być Alicja w Krainie Czarów, ale nawet, jeśli, to mnie ten świat zwyczajnie nie podoba się. Najbardziej brakowało mi klimatu, czegoś, co pozwoliłoby mi zapomnieć na chwile o tym, że jestem w kinie. Tu objawia się kolejny mankament – tempo filmu jest jednostajne, omalże monotonne, więc ani to kino przygodowe, ani familijne. Losy Alicji są średnio przejmujące, a finał totalnie bezbarwny. Od początku wiadomo, jak film się skończy i nie oczekujcie żadnych zaskakujących zwrotów akcji. Film po prostu się kończy, tak zwyczajnie. Nawet pod względem fajerwerków jest mało porywająco. Szkoda, przyzwyczaiłem się do Burtonowskich "dziwnych" rozwiązań i specyficznego klimatu. Nawiasem mówiąc myślę, że warto też wspomnieć o dzieciakach - na pewno nie umknie im moment, w którym mała myszka, wydłubuje oko ogromnemu stworowi, lub moment, w którym Alicja przekracza fosę skacząc po ściętych ludzkich głowach (a wszystko pod szyldem Walt Disney Presents)
     Może od razu słów kilka o audio-wizualnej stronie filmu. Alicję obejrzałem w 3D, ale ów efekt nie zrobił na mnie większego wrażenia. W gruncie rzeczy o 3D można powiedzieć tylko tyle, że jest. Warto zaznaczyć, że film został nakręcony normalnie (2D), a dopiero potem przekonwertowany do trój wymiaru (nie ma tak realistycznej głębi jak w Avatarze). Efekty specjalne są bardzo dobre, ale szału nie ma, zwłaszcza, że komputer momentami jest widoczny. Za to muzyka Pana Elfmana jest świetna. Trochę epicka, trochę bajkowa, naprawdę miło się jej słuchało. Film oglądałem z napisami i szczerze mówiąc nie polecam tej opcji. Dubbing uznaje tylko i wyłącznie w animacjach, ale w Alicji bohaterowie mówią dużo, szybko i do tego używając słów, które nie występują w żadnym słowniku. Niestety nie zawsze udawało mi się nadążyć za napisami.
     W Alicji oczywiście nie zabrakło wspomnianego Burtonowskiego humoru, choć mogło być go trochę więcej. Najbardziej rozbrajająca postacią jest Czerwona Królowa (doskonała Helena Bonham Carter), która ma najbardziej cięty język ze wszystkich bohaterów. Poza tym jest to najlepiej dopracowana postać z całego filmu - jak tylko pojawia się na ekranie, od razu zaczyna się coś dziać (w przeciwieństwie do mdłej Mii Wasikowskiej, filmowej Alicji) . A tekstem „podłóżcie mi świnie!” zupełnie mnie rozwaliła :) Poza tym, co jakiś czas pojawiają się małe rodzynki np. „Oo, sztuciec!” albo motyw ze słonymi paluszkami, tak więc jest kilka momentów (niewiele, ale jednak), które zapadają w pamięć.



     Wczoraj stanąłem przed wyborem: „Nostalgia Anioła” Petera Jacksona czy „Alicja w krainie czarów” Tima Burtona? Jacksona lubię bardziej, ale zaprzyjaźnione blogi dość chłodno potraktowały jego najnowszy film, więc wybrałem Burtona. Teraz wiem, że trzeba było siedzieć w domu i oglądać Benjamina Buttona na dvd :). Niestety, jak na Burtona „Alicja w krainie czarów” jest zaledwie filmem przeciętnym, bo trochę mało Burtona w Burtonie. Jest charakterystyczna wyobraźnia reżysera (aczkolwiek już mało ciekawa), jest czarny humor (aczkolwiek nie za dużo), jest doskonały Depp (aczkolwiek znowu w takiej samej roli), a ogólnie wszystko już gdzieś było. Reasumując, spore rozczarowanie.

::::::::::::::::: 6/10 :::::::::::::::::


+DODAJ KOMENTARZ - ZOBACZ KOMENTARZE+

8 komentarzy:

  1. Mi się "Alicja" podobała, ale bez szału. Czegoś zabrakło mi w tym filmie i mam po nim spory niedosyt. Zgadzam się, że świat podziemia jest bezbarwny i sterylny - nie przekonywała mnie taka wizja w trailerach, po filmie trochę bardziej ją zaakceptowałem, ale i tak nadal nie jest to taka kraina jaką bym chciał zobaczyć. Zgodzę się również co do napisów - za szybkie i strasznie dziwne słowa, często nie nadążałem z czytaniem, ale wersja z dubbingiem zupełnie nie wchodziła w rachubę od chwili gdy zobaczyłem krótki polski klip. Koszmar, koszmar, koszmar!
    A najbardziej rozbrajającą postacią jest dla mnie kot, takiego mógłbym mieć ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybieram się na Alicję podczas tego weekendu. Mimo Twojej, może niezbyt przychylnej recenzji, czuję w obowiązku ten film zobaczyć. Choćby dla samej Bonham Carter. Dzięki za ostrzeżenie dotyczące napisów, chociaż one i tak nie są mi potrzebne, wydaje mi się, że na tyle dobrze znam angielski, żeby się bez nich obyć. W moim wypadku dubbing odpada, zrujnowałoby to mi całą przyjemność oglądania. Pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli jest dokładnie jak sie tego spodziewałem.
    U mnie się ten film spalił na poziomie wczesnych zdjęć i trailerów. Depp, idiotyczny makijaż, Bonham Carter i masa pstrokacizny dookoła. To udowadnia, że wyobraźnia Burtona się wypaliła, że już zaskakiwać nie potrafi (naprawdę bez Deppa i Carter oraz muzyki Elfmana film Burtona już nie ma racji bytu?!).
    Film obejrzę, ale tylko z nudów i w domu.

    OdpowiedzUsuń
  4. @milczący
    Z tym dubbingiem to faktycznie kiepska sprawa (jestem pewien, że jest koszmarny), ale z drugiej strony napisy skutecznie odwracały uwagę od tego dzieje się na ekranie. Myślę, że m.in. dlatego średnio podobał mi się świat Alicji bo sporo szczegółów umknęło mojej uwadze... Poza tym, ostatni (i chyba jedyny) fabularny film z dubbingiem jaki widziałem to była pierwsza część Harrego Pottera (prawie 10 lat temu...), może teraz dubbing brzmi lepiej?
    Kot był super, ale imho było go za mało. Poza tym miał upiorny uśmiech i wzrok psychopaty :P

    @lola
    Jeżeli znasz angielski na tyle płynnie to chyba nie masz się czego obawiać (chociaż pojęcia nie mam jak po angielsku powiedzieć zdech niechnie Czerwona Królowa albo frajwędru Alicjo :). Swoją drogą, muszę przyznać, że tłumaczenie filmu było bardzo dobre (o ile nie jedno z najlepszych)

    @szymalan
    Jeżeli chodzi o Deppa, Carter i Elfmana to z tej trójki najbardziej zawiódł mnie Depp. Jego rola to powtórka poprzednich filmów Burtona, nawet gadał tak samo jak w "Gnijącej Pannie Młodej" (i masz racje, makijaż tragiczny - jeżeli chodzi o wizerunek). Burton zaś, tak jak powiedziałeś, chyba się wypalił. Poza tym film jest pod szyldem Disneya, a dla mnie "Disney" i "Burton" brzmi trochę idiotycznie (chociaż jestem pewien, że po takim kasowym sukcesie Burton nie jedną bajkę dla Disneya wykręci..).
    Nawiasem mówiąc, na tle takich właśnie produkcji uwydatnia się przełom w efektach specjalnych w Avatarze.

    OdpowiedzUsuń
  5. pisałem już o tym u siebie - Burton powinien zrobić remake wersji z 1951 zamiast próbować opowiadać swoją historię. brak tu szaleństwa i obłędu znanego z oryginału, a do tego ile razy można wysłuchiwać "ale ja nie jestem tą Alicją, bo to tylko sen"

    OdpowiedzUsuń
  6. Próbowałem znaleźć clip z polskim dubbingiem, ale ciągle wyskakują mi próbne zwiastuny, a nie ten z finalnymi głosami. Swego czasu na głównej stronie filmweb można było obejrzeć końcowy zwiastun z głosem m.in. Figury i uwierz mi brzmiało to strasznie.
    A co do kota to ja właśnie polubiłem go za ten obłędny uśmiech :]

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja już w sumie od kilku filmów mam wrażenie, że Burton się powtarza. Ale nadal go lubię i chętnie oglądam :) Alicji nie widziałem jeszcze, ale nie widzę innej możliwości, niż zobaczyć ją w kinie, póki jeszcze jest. 3D sobie pewnie daruję, ale z napisów nie zrezygnuję. Nawet jeśli miałbym nie nadążać z czytaniem :P Dubbingu po prostu nie trawię w filmach, a już po zwiastunach miałem go dość w Alicji.
    A w ogóle, to chociażby dla kota ten film muszę obejrzeć. Na zdjęciach prezentuje się przegenianie :D
    Pozdrawiam,
    Pawcio

    OdpowiedzUsuń
  8. Oczekiwałem bardzo dużo więcej, przez co lekkie rozczarowanie. Ale podobało mi się, aczkolwiek gdyby był to Burton i jakiekolwiek-inne-studio-byle-nie-Disney, to prawdopodobnie było by znacznie smaczniej.

    OdpowiedzUsuń