Stanley Kubrick na swoim koncie ma zaledwie 13 filmów (+ 3 dokumenty), jeszcze mniej znaczących nagród, a i tak uważany jest za jednego z najwybitniejszych twórców filmowych w historii. Prawie wszystkie jego filmy są kontrowersyjne, prowokujące, ale i kultowe, ponadczasowe, a kilka z nich uchodzi za absolutne arcydzieła. Chyba jedyny słuszny wniosek jest taki, że każdy, kto choć w niewielkim stopniu interesuje się kinem, winien znać lub jak najszybciej zapoznać się z filmografią tak docenianego reżysera. Widziałem "The Shining" oraz "Full Metal Jacket" (oba tytuły dość często maglowane w tv), ale dla większości widzów Kubrick to "2001: Odyseja kosmiczna" oraz "Mechaniczna pomarańcza". Pierwszy tytuł zostawiam sobie na kiedy indziej (wstyd przyznać, ale jeszcze tego filmu nie widziałem), o drugim tytule kilka słów poniżej.
Bohaterem i jednocześnie narratorem "Mechanicznej pomarańczy" jest Alex DeLarge (demoniczny Malcolm McDowell), który wraz ze swoim gangiem wyrusza wieczorami w miasto, aby kraść, bić, gwałcić i demolować. Podczas kolejnej nocnej eskapady Alex idzie o krok za daleko, popełnia morderstwo, za co dostaje wyrok 14 lat pozbawienia wolności. Po 2 latach odsiadki dostaje możliwość wyjścia z więzienia pod warunkiem wzięcia udziału w eksperymentalnej terapii . Jej celem jest wpojenie mu obrzydzenia do przemocy każdego rodzaju. Alex przystaje na warunki i poddaje się 2-tygodniowemu praniu mózgu. Po terapii Alex rzeczywiście nie jest w stanie zrobić niczego, co złe. Każda próba wszczęcia bójki wywołuje u niego obrzydzenie i silne odruchy wymiotne, co teoretycznie jest równoznaczne z tym, że nie stanowi już żadnego zagrożenia dla społeczeństwa. Wydawać by się mogło, że terapia została zakończona pełnym sukcesem, Alex został zresocjalizowany, ale czy na pewno?
Kubrick stawia liczne pytania o istotę człowieczeństwa (czy człowiek pozbawiony zdolności czynienia zła jest automatycznie dobry? Czy człowiek pozbawiony wyboru pomiędzy dobrem a złem, dalej jest człowiekiem?), ale także zwraca uwagę na okrutną rzeczywistość, w jakiej musimy funkcjonować. W końcu cały czas (głównie nieświadomie) jesteśmy poddawani manipulacjom - czy to naukowym, czy politycznym – a przecież każdy z nas doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że złoty środek nie istnieje i każdy wspaniałomyślny plan ma swoje efekty uboczne. Tak jak obrzydzenie Alexa do muzyki Beethovena, którego nabawił się podczas terapii. Oczywiście lekarze nic nie mogli na to poradzić, bo z jednej strony obrzydzenie do muzyki było elementem kary, a z drugiej strony to dla jego dobra, więc czy tego chciał czy nie, Alex ‘zasłużył sobie’.
Kolejne minuty filmu to szereg różnych motywów odnoszących się do hipokryzji czy słuszności zemsty pod szyldem „oko za oko”. Tak naprawdę w „Mechanicznej pomarańczy” nie ma przypadkowych scen, każda posiada drugie dno, które na pierwszy rzut oka nie zawsze jest jasne i klarowne. W gruncie rzeczy jest to film ciężki, wymagający skupienia, a na pewno należy zaliczyć go do obrazów mocnych. Jego brutalność wywołała w swoich czasach spory skandal i muszę przyznać, że film rzeczywiście jest brutalny. I tu nie chodzi o krew (której jest niewiele), czy o flaki (których nie ma w ogóle), ale o sugestywne przedstawienie zła i czerpania z niego szczerej przyjemności. Chodzi tu głównie o postać Alexa (moment gwałtu i podśpiewywania Singin in the rain = byłem przerażony). Warto wspomnieć o Malcolmie McDowellu – demoniczny, teatralny, straszny, poruszający, po prostu genialny (co ciekawe, nigdy go nie lubiłem i film Kubricka tego nie zmienił). Całość uzupełnia lekko pojechana muzyka (nie licząc utworów Beethovena) oraz równie pojechana (ekstrawagancka) scenografia, w której na każdym kroku przewijają się erotyczne motywy. W ogóle w filmie jest sporo nagości i prawdę powiedziawszy mam małe wątpliwości, co do tego, czy była potrzebna w takich ilościach. Największą jednak zaletą jest tutaj atmosfera - ciężka, pesymistyczna, trochę psychodeliczna („chaotyczny montaż”) ale ironiczna, wibrująca od przemyślanego czarnego humoru. Rewelacja.
„Mechaniczną pomarańczę” obejrzałem raz i jestem pewien, że za drugim razem film odkryłby przede mną zupełnie nowe oblicze. Może kiedyś zrobię sobie powtórkę z rozrywki, natomiast dzisiaj, po tym pierwszym razie, mogę powiedzieć, że film bardzo mi się podobał, a do Kubricka zapewne wrócę jeszcze nie raz. Zachęcam do obejrzenia - wyjątkowy film wyjątkowego reżysera.
::::::::::::::::: 9/10 :::::::::::::::::
Nie oglądałam filmu, ale czytałam książkę i zmęczyła mnie psychicznie jak żadna wcześniej. Może kiedyś sięgnę i po film, na razie nie mam odwagi ;)))
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ja "Mechanicznej pomarańczy" jeszcze nie miałam okazji zobaczyć. Bardzo dobrze są mi znane natomiast "Lśnienie" (jeden z moich ulubionych filmów), czy "Oczy szeroko zamknięte". Zdaję sobie sprawę, że "Mechaniczna pomarańcza" w szerokim obiegu uważana jest za klasyk, film, z którym, nie tylko warto, ale trzeba się zapoznać, więc na pewno w najbliższym czasie to zrobię. Bez względu na ilość brutalności, czy nagości, Kubrick to Kubrick, nie znać jego twórczości, po prostu nie wypada ;] Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWłaściwie nic dodać, nic ująć. Świetny rozbudowany tekst (ja u siebie tak skrótowo pisałem o tym filmie niedawno) , z którym nie można się nie zgodzić. Rewelacyjny film, który widziałem już 3 razy i do czasu powtórki "2001" był moim ulubionym filmem Kubricka. 9/10
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Nie wiem czy wiesz, ale twórca literackiego oryginału Alexa - Anthony Burgess, stwierdził, że Kubrick złagodził tą postać, bo pomimo jego całej agresywności, jest postacią "sympatyczną", której widz jednoznacznie nie potępią, natomiast w powieści jest absolutnie wstrętny. Nie wiem czy tak jest rzeczywiście, bo książki nie widziałem, ale jak czytam, Ken G "Zaliczyła" wiec może więcej coś powiedzieć w tym temacie.
OdpowiedzUsuńNiestety skutkiem nieprzyjemnym wyświetlania fimy w Wielkiej Brytani, było autentyczne morderstwo inspirowane "Mechaniczną pomarańczą", w skutek czego Kubrick wycował film z dystrybucji na Wyspach. Film jest świetny, nie tak dobry jak "Odeyseja" ale w trójce najlepszych od Kubricka.
Stanley Kubrick jest moim ulubionym reżyserem, zaraz obok Tarantino, i praktycznie każdy jego film to arcydzieło. wszechstronny, bardzo dokładny, po prostu najlepszy. Pomarańcza plasuje się w moim kubrickowym rankingu na 3 miejscu zaraz za Lśnieniem i 2001 (po obejrzeniu Odyseii nic już nie jest takie samo)
OdpowiedzUsuńKażdy film Kubricka jest bardzo dobry, jest kilka arcydzieł. U mnie z kolei na 1 miejscu zawsze będzie Dr Strangelove za wyśmienity klimat, humor i za pomysł. Mechaniczna Pomarańcza nie jest łatwa w odbiorze, jednak z pewnością warto ją oglądnąć.
OdpowiedzUsuńA może by tak Barry Lyndon ??
Podzielam Twoje zdanie o filmie. Mnie on w sumie chyba jednak w większym stopniu niż samym przekazem zachwycił scenografią. Ona rewelacyjnie pasuje do tego filmu. W ogóle to jest arcydzieło pełną gębą i kropka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Pawcio
@Kacper
OdpowiedzUsuńDr Strangelove zobaczę na 100%. Za kostiumowymi filmami niespecjalnie przepadam, ale Barry'ego Lyndona wpisałem już sobie na listę "must see" (ze względu na Kubricka). Pewnie o obu filmach wkrótce dwa słowa napiszę.