Pewnie większość z Was nie kojarzy opisywanego dzisiaj filmu. "Kaena - Zagłada światów" miała być europejską odpowiedzią na ciekawy i mocno niedoceniony "Final Fantasy". Wyszedł jednak z tego pojedynek niedoszłych gigantów bo oba filmy zaliczyły finansową klapę..
Będąc ostatnio w sklepie, całkiem przypadkiem natknąłem się na ostatni egzemplarz DVD z dość konkretnie sfatygowanym opakowaniem i zatartą ceną 19.99.. Kupiłem, z ciekawości i wiarą w naszą europejską animatorską brać :)
W pewnej baśniowej krainie rośnie olbrzymie drzewo zwane przez wszystkich Axis. Na jego szczycie znajduje się osada której mieszkańcy to skromne społeczeństwo zaślepiene wiarą w bogów i ich łaskę. Dzień w dzień zbierają sok z drzewa który potem składany jest w ofierze "by żyło się lepiej" :). Nic innego się nie liczy.. I nawet gdy drzewo zaczyna usychać a osadzie grozi niebezpieczeństwo, mieszkańcy nie przejmują się (nie uciekają) bowiem są przekonani, że to próba bogów którą muszą przetrwać by potem zostać zbawionym..
Jednym z mieszkańców wioski jest Kaena - młoda, gibka i rzekłbym nawet seksowna niewiasta którą energia roznosi na wszystkie możliwe strony. Jej ciekawość życia i trzeźwe myślenie nie spotykają się jednak z aprobatą współplemieńców. Kaena nie wierzy w zabobony ale jako jednostka nie ma przebicia i pojedynek między rozumem a bezmyślną wiarą sromotnie przegrywa.. Zostaje okrzyknięta heretyczką i wygnana z plemienia.. ale jednocześnie staje się wolna i wyrusza w podróż aby dowiedzieć się co jest przyczyną usychania drzewa.
Jak widać, fabuła filmu jest trochę ambitniejsza niżby mogło się w pierwszej chwili wydawać. Wyjść na przeciw ogólnemu trendowi jakim były animacje-komedie w 2003 roku (zresztą do tej pory ten trend się utrzymuje) było nie lada odwagą co się chwali i należy popierać by więcej tego typu filmów powstawało. Problem w tym, że o ile pomysł ciekawy o tyle realizacja pozostawia wiele do życzenia. Jedynie wątek drzewa i planety został ciekawie rozwiązany. Idąc w dół tak naprawdę idziesz do góry.. Ale mimo wszystko "Kaena - Zagłada światów" to historia prosta ale niepotrzebnie zagmatwana. Tak jakby na siłe próbowano zrobić z tego filmu ambitne kino animacji. No i wyszło.. 90min niemiłosiernej nudy z brakiem jakichkolwiek zwrotów akcji, z kiepskimi bohaterami i kiepskimi dialogami.. Szkoda, bo opowieść o człowieku w konfrontacji z wiarą to ciekawy ale niezwykle rzadko poruszany problem.
Pozostaje jeszcze sama animacja która reklamowana jest jako najdroższa w europie (w 2003 roku). Być może ale niestety nie zrobiła na mnie wrażenia. Owszem, w filmie są ciekawe momenty, np. pierwsze 3min filmu robi naprawę niezłe wrażenie a walka Kaeny z Marudem (chyba tak się nazywał) też była niezła. Niestety reszta filmu nie zachwyca.. W sporej części ujęć animacja ruchów bohaterów jest mocno nienaturalna. Poza tym cały film jest w tonacji żółto-złotej ale bez wyraźnych kontrastów co eliminuje jakiekolwiek wrażenia estetyczne.. Właśnie, zupełny brak piękna nierzeczywistego świata. Widoki dzielą się na te które w ogóle są i na tych kilka które są ładne. W wielu miejscach film przypominał mi taką starą gre "The Longest Journey - Najdłuższa Podróż". Niezła przygodówka w której główna bohaterka była w pełnym 3D natomiast cały otaczający ją świat był zdjęciami 2D. W Kaenie miejscami jest podobnie..
Na uwagę zasługuje jednak muzyka która przypominała mi tą z.. "Włascy Pierścieni". Nie tyle motywem bo w Kaenie takowego brak ale wykorzystane chóry były bardzo podobne do tych które towaryszyły Drużynie Pierścienia.
Film "Kaena - Zagłada światów" rozczarował mnie. Przede wszystkim w warstwie fabularnej która zapowiadała się nieźle a wyszło z tego masło rozsmarowane na zbyt dużej kromce chleba.. :) No i animacja.. Zdaje sobie sprawe, że film ma swoje lata co w Kaenie wyraźnie widać ale z drugiej strony film "Final Fantasy" który pojawił się 2 lata wcześniej do tej pory jest wyznacznikiem genialnej animacji..
::::::::::::::::: MOJA OCENA: 4/10 - PONIŻEJ OCZEKIWAŃ :::::::::::::::::
Kilka słów odnośnie wydania DVD
Mocno skromne. Brak jakichkolwiek dodatków, brak nawet wyboru ścieżki dźwiękowej (tylko polski dubbing). Jedynie kilka zwiastunów kinowych i premier na dvd. I ot tyle.
Nawet nie wiedziałam, że taki film istnieje. Ale z tego co napisales niewiele stracilam.
OdpowiedzUsuńP.S fajny blog, bede zagladac
Ja również nie wiedziałem że taki film istnieje ;) Ale po przeczytaniu recenzji jakoś nie jest mi z tego powodu źle ;) Ja tam w ogóle uważam, że Europa to jednak nie jest miejsce dla animacji wszelkiej maści. Może zmieniłbym zdanie, gdybym obejrzał opisanych wcześniej 'Łowców smoków', ale póki co na tą niewielką ilość animacji made in Europe nie było niczego co by moją uwagę przykuło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam