23 sierpnia 2009

G.I. Joe: Czas Kobry (2009 - kino, dvd)


     Dzięki G.I. Joe polubiłem nachosy za którymi do tej pory nie przepadałem :P Tak, musiałem to napisać, bo nie dość, że mi nie smakowały to jeszcze wnerwiał mnie ich szelest w plastikowych pojemnikach i głośne chrupanie w obcych gębach. Dzięki G.I. Joe - najnowocześniejszej elitarnej jednostce wojskowej walczącej z tajemniczą organizacją KOBRA stwierdzam, że nachosy są wporzo, a sam film, choć deczko plastikowy, ogląda się jednym tchem.
     Podczas seansu przypomniał mi się rollercoaster do którego porównałem pierwszą część Transformersów. Myślę, że i w tym przypadku rollercoaster jest dobrym zobrazowaniem tego, czym jest najnowszy film Stephena Sommersa. Trzeba jednak wziąć poprawkę, na to, że jest to kolejka mniej odjazdowa od tej jaką serwuje Bay. Z drugiej strony G.I. Joe biję na głowę tegoroczną kontynuację o robotach z kosmosu, i choćby dlatego warto ten film zobaczyć. W zasadzie każdy kto widział Transformersów 2 i wyszedł z kina rozczarowany powinien obowiązkowo obejrzeć G.I. Joe - film daje niezłego kopa (choć nie takiego, jakiego się spodziewałem).



     Obraz Stephena Sommersa nie jest pozbawiony wad i to właśnie od nich pozwolę sobie zacząć. Brakowało mi dobrego i zaskakującego zakończenia całej historii, brakowało mi takiego lekko głupawego humoru, który pojawia się w zaledwie jednej sekwencji (o której kilka słów później). Przeszkadzał mi wyraźnie dziecinny wydźwięk całego filmu (pierwsza część Transformersów była o wiele bardziej uniwersalna, nie miałem wrażenia, że oglądam film którym mógłbym zachwycać się będąc o kilka lat młodszym), ale przede wszystkim zaskoczyły mnie marne efekty specjalne... Nie chodzi o to, że nie są widowiskowe (wręcz przeciwnie) jednak w dużej mierze są sztuczne i plastikowe jak jasna cholera. Nie trzeba było specjalnie się przyglądać aby dostrzec, które sekwencje są komputerowe, a które nakręcone realnie (albo tak dobrze zanimowane, że nie widać różnicy). Już w pierwszych minutach człowiek zastanawia się "przewidziało mi się, czy to wyglądało naprawdę kiepsko?" i niestety w kolejnych minutach przekonuje się, że efekty są niedopracowane przez co wizualnie film jest mocno nierówny.. Nienaturalnie latające samoloty, fatalnie zanimowany początek pościgu na ulicach Paryża, a także lekko kiczowate (wizja trochę przesadzona) i tak sobie widowiskowe zakończenie w którym dzieje się najwięcej po prostu razi. Ale wiecie co? Film i tak ogląda się kozacko :)
     Bo G.I. Joe to akcja, akcja i jeszcze raz demolka. Nawet gdy główny wątek zwalnia to pojawia się dynamiczna retrospekcja z życia któregoś z bohaterów (sprytny zabieg), dzięki czemu nie ma żadnych przestojów tylko kolejne minuty genialnego i dynamicznego montażu w rytmie niezłej muzyki. Warto zaznaczyć, że w filmie brak efektu migawki. Montaż nie jest za szybki, a taki jaki być powinien - dużo różnych i szybkich, ale nie oczojebnych ujęć! Poza tym, pomijając średnie efekty, są momenty które dają naaaprawddee solidnego kopa. Mam tu na myśli pościg (wspomniana wcześniej sekwencja) na ulicach Paryża, która po fatalnym wstępie komputerowym wciska w fotel co najmniej tak mocno jak pierwsza część Transformersów. Mówię Wam, prawdziwa radość dla oczu i poezja dla uszu - odjazd jest niesamowity, czyli "łaaaaaaaał pełną gębą. Gdyby cały film był tak dopracowany i nakręcony z jajem jak ten pościg - byłoby 9+/10.
     Poza tym w filmie zobaczymy naprawdę sporą ilość ciekawych bohaterów wśród których każdy znajdzie swojego ulubieńca. Mi najbardziej podobał się milczący ale "fikuśny" Snake Eyes, a także czarny charakter czyli seksowna brunetka Baroness (w wersji blond nie jest już taka fajna). Nawiasem mówiąc miała zarąbiste okularki - też takie chce :P. Wszyscy bohaterowie mają bajeranckie wdzianka, cudaczne gadżety i oczywiście są niezniszczalni.



     G.I. Joe: Czas Kobry to naprawdę kawał dobrej, wartkiej i dynamicznej rozpierduchy, ale niestety niedopracowanej. Pomimo tego, że Michael Bay spierniczył drugą część Transformersów, to właśnie jego perfekcji zabrakło mi filmie Sommersa w którym jest za dużo dziecinady, sztuczności i niedoróbek. Z drugiej strony, film jest o niebo lepszy od Transformers2 – nie przytłacza efekciarskim patosem, nie męczy tak bardzo i w końcu nie jest to film aż tak głupi.. No i polubiłem nachosy :P Warto zobaczyć.

::::::::::::::::: MOJA OCENA: 6++/10 :::::::::::::::::


Kilka słów o wydaniu DVD
CENA: 54,99 za wydanie 1-płytowe
Format obrazu: 2.40:1
dźwięk: DD 5.1, lektor DD 5.1 + napisy PL
Wszystkie dodatki z polskimi napisami.

+ Komentarz: Steven Sommers - reżyser i Bob Ducsay - pruducent
Do odsłuchania podczas filmu.


+ Teoria wielkiego wybuchu: Zobacz jak powstawał film G.I. Joe
Tradycyjny dodatek ukazujący kulisy powstawania filmu. Od scenariuszu po plan zdjęciowy i końcową obróbkę. Fajnie, że ton tego dokumentu jest utrzymany w jajcarskiem klimacie co poza licznymi ciekawostkami stanowi przyjemną rozrywkę. Poza tym warto wspomnieć o jednej rzeczy. Z reguły przy tego typu filmach twórcy chwalą się, że w swoim filmie wykorzystali minimum komputera, maximum kaskaderki. To co, że 80% filmu to CGI, a dodatek poświęcony produkcji w 90% pokazuje prace grafików... To już nudne jest, ale z G.I. Joe jest inaczej. Tutaj wszyscy chwalą się nowymi technologiami, pokazują co można, a czego nie można, bez żadnych ściem "nie użyliśmy komputera, bo nic nie dorówna prawdziwemu wybuchowi".

+ Akcja następnej generacji: Niesamowite efekty specjalne w G.I. Joe.
Czyli to co tygrysy od demolki lubią najbardziej - efekty specjalne. Jest to obszerne rozwinięcie poprzedniego dodatku ukazujące kulisy produkcji największych scen akcji. Przyznam, że byłem zaskoczony gdy dowiedziałem się, że większa część pościgu w Paryżu była sprawką tylko i wyłącznie komputera... Myślałem, że cała demolka była prawdziwa, a tylko panowie w super skafandrach cyfrowi. Szacun :)

+DODAJ KOMENTARZ - ZOBACZ KOMENTARZE+

7 komentarzy:

  1. Filmu nie widziałam i raczej nie zobaczę, bo to nie mój typ. Co do muzyki, bardzo mi się podoba i wydaje mi się znajoma, ale skąd ją znam to nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobnie jak koleżanka ktyra, nie jestem fanką tego typu filmów. Czytając twoją recenzję już się bałam, że ocena będzie powyżej 8, ale gdy zobaczyłam ocenę, to już się uspokoiłam. A co do muzyki, to jest rewelacyjna, ale nie mam pojęcia z jakiego filmu. Pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. A czy osobie która z Trannsformersów 2 nie wyszła rozczarowana to też się spodoba :D? Bo przyznam szczerze, że przed seansem o robotach widziałem zwiastun G.I.Joe i nie do końca mnie przekonał, częściowo przez swoją sztuczność, która w niewielkim stopniu była już widoczna w trailerze.
    Muzyka bardzo epicka. Wychwyciłem w pewnym miejscu w tle motyw z głównego tematu z Batmana, więc stawiam na człowieka nietoperza. Część chyba pierwsza, czyli Batman - Początek, bo do tej bardziej mi ten utwór pasuje :)

    Pozdrawiam,
    pawcio

    OdpowiedzUsuń
  4. A dla mnie to było po prostu płytkie.
    O ile przy "Transformerach" przymykałem oko na pewne sprawy, tu jakość nie mogło mi to przejść przez gardło. Efekty są co prawda świetne, lecz sam film w moim mniemaniu słaby.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam :)
    Filmu nie oglądałem, ale po nowych transformersach już mam tak niskie oczekiwania, że przyjmę wszystko, byle nie taką żenadę jaką nam zaserwowałbay.
    A co do muzyki: Opowieści z narnii Książę Kaspian , oczywiście :) majestatyczna iście hehe :D
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. film być moze zobaczę, bo ciekawi co tam Sienny Miller ;), bo ostatnio to u niej cicho było ;]. Film wydaje się w miare zachęcający, ale gdy napisałeś, że za dużo w nim sztuczności, itd. to troszeczkę boję się tego co zobaczę :D. pozdrawiam i zapraszam do siebie na "Dziewczyny z kalendarza"

    OdpowiedzUsuń
  7. co wy sie k.uwa znacie kino-dvd i ludzie

    OdpowiedzUsuń