10 lipca 2009

Transformers: Zemsta Upadłych (2009 - kino, dvd)


     Nie raz podkreślałem, że lubię Bay’a i jego styl. Widziałem większość jego filmów (ostatnio kupiłem sobie „Twierdze”) i generalnie każdy z nich daje konkretną dawkę dobrej i widowiskowej zabawy. Wybierając się na Transformers 2 nie miałem wątpliwości, że efekty specjalne wgniotą mnie w fotel, a na widok Megan Fox serce szybciej zabije :) Jednak gdzieś tam dzwoniło mi, że jest to druga część (wiadomo jak to z nimi jest), że Bay nie jest najlepszy w kontynuacjach (Bad Boys 2), no i jeszcze do tego liczne średnio entuzjastyczne opinie widzów… Coby nie powiedzieć, pierwsza część była niesamowicie widowiskowa. Fakt, może trochę głupawa ale za to niezwykle lekka i z dużą dawką dobrego humoru. Taka kwintesencja kina akcji – siedzieć i dobrze się bawić. I w końcu, po niespełna dwóch latach oczekiwania na kontynuację, Deceptikony (czy jak oni się tam nazywają) wracają na ziemię, aby zemścić się na Autobotach i ostatecznie przejąć kontrolę nad ziemią. Nareszcie!



     Technicznie film trzyma poziom. Walka w Szanghaju czy też w lesie została nakręcona naprawdę kapitalnie, choć podobnie jak u poprzednika, montaż jest za szybki, i często nie wiadomo, kto kogo aktualnie leje w mordę. Akcji jest znacznie więcej, ale chyba ktoś gdzieś pogubił się w odpowiednich proporcjach bowiem druga połowa filmu, choć dalej widowiskowa, jest już odrobinę męcząca. Jeden napiernicza drugiego i tak w kółko bez końca – a gdzie jakieś napięcie? Jakieś zwroty akcji czy cuś podobnego? Niet, twórcy woleli nawalić jak najwięcej wybuchowych bajerów i jeszcze więcej robotów. A po co ich aż tyle? Żeby jeszcze były ciekawe, śmieszne, ale irytujące robo-bliźniaki? Robo-pies? Robo-kobieta? Robo-człowiek? I co jeszcze? A już zupełnie rozwalił mnie stary, zardzewiały robot, który poruszał się o lasce, a twarz miał przyozdobioną metalowymi wąsami i brodą (coby wyglądał jak dziadek). Wiem, czepiam się, ale kicz i tandeta w tym filmie był dla mnie w ilościach przerażających. I jeszcze ten scenariusz.. a raczej jego kompletny brak. Pierwsza część była inteligentnie głupia, przez co przyjemna i wesoła. Druga cześć jest po prostu głupia… No żal, po prostu żal. Humor? Jest, ale nie mogłem pozbyć się wrażenia, że większość gagów została wpakowana na siłę, np. wszystkie sceny z robo bliźniakami (choć scena z paralizatorem była kozacka).
     Szczerze mówiąc, jestem rozczarowany. Zupełny brak pomysłu na kontynuacje, to chyba jedyny słuszny wniosek po seansie. Idąc po najmniejszej linii oporu naćkano dwa razy więcej akcji zapominając przy tym, że nawet kino akcji potrzebuje czegoś więcej aniżeli widowiskowej napierdalanki. Nie wiem, czy twórcy filmu nie widzieli tego co nakręcili? Można oczywiście niezliczonymi ilościami słów rozwodzić się nad wizualną stroną filmu, sypać ochami, achami i na każdym kroku podkreślać, że to kino akcji, że rządzi się swoimi prawami, że nie wszystko musi mieć sens. I nawet jestem w stanie takie gadanie zrozumieć, nie raz w wielu przypadkach sam to podkreślałem. Jednak Transformers2 to jakiś taki dziwny… twór, który nie zachwyca, nie wciąga i do pięt nie dorasta części pierwszej.
     Najgorsze jednak jest to, że po obejrzeniu Zemsty Upadłych w ogóle nie mam ochoty na część trzecią. Ba, chyba wolałbym aby w ogóle nie powstała.. Bo cóż Michael Bay może nowego pokazać, czym zaskoczyć? Moim skromnym zdaniem Zemstą Upadłych poszedł po bandzie, nawalił wszystkiego „po brzegi” i niestety miejscami przelał czarę goryczy. Więc co może zaoferować w kolejnej części, która na pewno powstanie. Wpakuje w swoją kolorową bajkę jeszcze więcej robotów? Jeszcze więcej akcji i absurdu? To ja już teraz dziękuje za taką bajkę bo już czuję się nią zmęczony.
     Na zakończenie słów kilka o obsadzie, czyli nie byłbym sobą gdybym nie wspomniał o boskiej Megan Fox. Jej rola została znacznie rozbudowana (wiem, brzmi to idiotycznie) dzięki czemu płeć brzydka winna być usatysfakcjonowana przyjemnymi dla oka widokami (więcej ciałka i takie tam :P) . Dobrze, że jest na czym oko zawiesić, bo te 7% jej talentu nie starczyłoby nawet na statystowanie w Plebanii (swoją drogą, mogłaby przyjąć rolę w Tomb Riderze). Żeby jednak nie było, że tylko o baba… ten tego, kobietach, denerwował mnie trochę Shia LaBeouf. Siakiś taki głupawo przylizany biegał po tym ekranie, stroił dziwne minym a gdy miał wizje i pokazywał to całym sobą – wyglądał idiotycznie.. No dobra, koniec już tego jakże niezwykle inteligentnego akapitu..



     Reasumując, napaliłem się na ten film i być może dlatego wyszedłem z kina tak zdegustowany i rozdrażniony. Miało być tak zajebiście, efektownie, śmiesznie.. to miał być wielki film, rozrywka, która wgniata w fotel. Z pierwszej części zostało tylko niezwykłe (choć już lekko męczące) widowisko, fajny bumblebee (zauważyliście, że zawsze z błyszczącego Camaro zmienia się w usyfionego robota i na odwrót?) i Megan Fox w slow motion na tle zachodzącego słońca.. I Tyle (albo aż tyle).

::::::::::::::::: MOJA OCENA: 5-/10 :::::::::::::::::


Kilka słów o wydaniu DVD
CENA: 69,99 za wydanie 2-płytowe (steelbook)
Format obrazu: 2.40:1
dźwięk: DD 5.1, lektor DD 5.1 + napisy PL
Wszystkie dodatki z polskimi napisami.

+ Komentarz reżysera i scenarzysty
Dostępny podczas filmu. Jakoś unikam tego typu dodatków, nie oglądałem.

+ The Human Factor - Exacting Revenge of The Fallen
2 godziny, 8 minut. Dokładnie tyle trwa ten dodatek. I muszę przyznać, że zrobił na mnie kolosalne wrażenie. Bay opowiada dosłownie o wszystkim, o każdym aspekcie produkcji. Reżyser, pruducent, scenarzyści, aktorzy, efekciarze, designerzy, każdy kto miał jakiś udział w filmie opowiada na czym polegała jego praca oprowadzając po studiu/miejscu pracy. Ów dokument wyjątkowo nie jest przesłodzony. Pokazuje, że kręcenie filmu to nie tylko świetna zabawa, ale także ciężka i żmudna praca. Ogrom nakładów jakie są potrzebne, a także cała okrutna logistyka nad którą trzeba czuwać robi ogromne wrażenie. To chyba pierwszy tego typu dodatek, który nie polega tylko i wyłącznie na "zobaczcie, jesteśmy najlepsi", "my to zrobiliśmy pierwsi". Szczerze mówiąc dla tego dokumentu warto kupić to DVD - robi chyba większe wrażenie niż sam film :)

+ A day with Bay: Tokio
Kolejny wypasiony dodatek. Razem z Michalem idziemy na premierę w Tokio. Obserwujemy wywiady jakich udziela Bay (niektóre pytania kitajców zwalają z nóg), całą konferencje prasową i w końcu ostateczną ceremonię odpalenia filmu. Kurde, to robi wrażenie! Ciekawe, że jeszcze 2 godziny przed premierą Bay siedział przed komputerem i z całym sztabem ludzi i kończył film.. :)

+ 25 Years of Transformers
10 minutowy dodatek poświęcony fenomenowi zabawek, a także ich ewolucji na przestrzeni ostatnich lat. Jest również kilka słów o tworzeniu filmowych postaci i ich transformacji.

+ Deconstructing Visual Bayhem
To od tego swoją pracę zaczyna Bay - wstępne wizualizacje. Na dvd mamy ich aż 15 dzięki czemu możemy zobaczyć, jakie były projekty, pomysły i opracowania poszczegółnych scen przed ich realizacją.

+ Deleted/Alternate scenes
3 długie i zabawne sceny, które nie pojawiły się w filmie.

+ Linking Park - New Divide
Fatalny teledysk średniego utworu.

+DODAJ KOMENTARZ - ZOBACZ KOMENTARZE+

11 komentarzy:

  1. Z recenzją muszę się zgodzić niestety, co już zapewne wiesz po notce u mnie na blogu. Sequelowi zabrakło wszystkiego, co miał oryginał- z umiarem (skądinąd coś takiego istniało w tamtej częsci) włącznie. Tu mamy wielkie BUUUUM. No to i oceny niskie od recenzentów.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. "Dobrze, że dziewczyna nie grzeszy urodą i jest na czym oko zawiesić" - nie byłabym sobą, gdybym się nie przyczepiła do tego zdania ;) To grzeszy czy nie grzeszy? Zaciekawiło mnie skąd Ci się wzięła taka forma i aż poszukałam w sieci. Faktycznie, znalazłam parę głosów, że skoro nie grzeszy, to oznacza, że jest ładna ;D Ale skąd takie wnioski, nie mam pojęcia. Nie grzeszy rozumem = jest głupia, więc wychodzi analogicznie, że nie grzeszy urodą = jest brzydka. Może się czepiam, ale gdyby mi ktoś powiedział, że nie grzeszę urodą, w najlepszym wypadku obraziłabym się ;) Sam film był wg mnie żenujący, głupi, tandetny. Zbiorowisko efektów bez żadnej logiki, nawet maciupkiej. Nie strasz, że chcą zrobić 3 część! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe...nie wiem czemu, ale podoba mi się twoja recenzja, jest zabawna. Filmu nie widziałam i raczej nie zobaczę. Nie kręcą mnie takie pordukcje, a tym bardziej kolejne części, którego nigdy, albo prawie nigdy nie są lepsze niż oryginały. No, ale jeśli pierwsza część zebrała dużą widownią, to dlaczego nie zrobić kontynuacji. Ale chciałabym zobaczyć tego robota-dziadka z wąsami i laską ;) Pozdrawiam serdecznie i zpraszam do mnie ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. W poniedziałek na to idę :) I mam nadzieję, że odczucia będę miał inne, chociaż oczekiwania mam podobne... Ale za to ostanio pierwszą część widziałem i byłem zadowolony. Na brak scenariusza, nawet totalny, mogę przymknąć oko, jeśli efekty wbiją mnie w fotel ;)
    Zobaczymy jak będzie :)
    pozdro,
    p.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ken> A nie wiem skąd mi się to wzięło, ale też poszperałem w sieci i wygląda na to, że masz racje :) Poprawione.
    A co do kontynuacji - Paramount zapowiedział, że "Transformers 3" pojawią się w kinach 1 lipca 2011 roku.. :) Poza tym, Megatron znowu przeżył, a patrząc na Box Office aż prosi się aby go ukatrupić w trzeciej części.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja unikam filmów SF bo właśnie taka rozrywka z roboto- niby coś, mnie irytuje. Nie mam z tego żadnej frajdy, a raczej mnie nudzą.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja niestety nic boskiego nie widzę w Megan Fox, ale o dziwę, mimo całej świadomości o infantylności i nie rzadko głupocie tego filmu, bawiłem się na nim całkiem dobrze, a humor miałem po nim świetny. Jednak obyło się bez zachwytów i zaskoczeń, to co robiło doprawdy wielkie wrażenie w przypadku części pierwszej, tutaj jest tylko ozdobą. Szczerze mówiąc jedynie początkowa scena w Szanghaju zrobiła na mnie większe wrażenie, reszta a szczególnie wydłużony finał jest męczący. Na część III chętnie się wybiorę, aczkolwiek nie wiem co jeszcze właśnie pan Bay chcę nam pokazać- w "Zemście upadłych" wsadzono wszystko, a żeby III część robiła wrażenie wizualne trzeba by było wejść poza wszelkie wcześniejsze reakcje i odczucia, co mając na uwadze nie tak dalekiego "Avatara" wydaję się niezbyt możliwe.

    OdpowiedzUsuń
  8. A mi się podobało, tak samo jak część 1. Co prawda mózg trzeba było wyłączyć, a mimo to kilka rzeczy mi zgrzytało (bieganie w kurtce po pustyni - lol). Było dużo akcji, Transformersy mega, szczególnie te nowe + Bee, Bliźniaki zabawne, a 'zwierzątko' Megan boskie. Megan zresztą też boska i dobrze że jej dużo było :) Chociaż... ale może o tym coś u mnie skrobnę ;)
    Daję 7/10
    pzdr,
    p.

    OdpowiedzUsuń
  9. hmmm no a ja się nie zgadzam ;P ale mam do tego prawo. mnie tam nic nie irytowało. zastanawiam się też dlaczego nie zauważyłam tych wciśniętych na siłę gagów. Nieźle pojechałeś Transformerom. Zgadzam się jednak z tym, że było ich zbyt dużo, ale przynajmniej było widowiskowo :) chociaż latający Prime trochę mnie odrzucił. i tak kupię na DVD :P
    udanego urlopu ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tam się całkiem nie zgadzam. Od razu było wiadomo, że to kino nie najwyższych lotów, tylko typowo komercyjna produkcja. Roboty bliźniaki były wg mnie świetne, jedne z moich ulubionych postaci w filmie. :P Jedyną rzeczą, która mi się nie podobała były rozmówki między 'parą zakochanych' (jakieś b. mało realne) i gra samej Fox (pozostawię to bez komentarza).

    OdpowiedzUsuń