Przyznam, że film Sky Fighters kupiłem głównie ze względu na jego pochodzenie bowiem od jakiegoś czasu mam dość dużą słabość do francuskich produkcji. Nie widziałem zwiastunów, nie czytałem zapowiedzi czyli bez żadnego nastawienia - w ciemno. Jaki efekt? Zaskoczenie i rozczarowanie.
Zaczyna się nieźle, nawet intrygująco bowiem podczas pokazów lotniczych zostaje skradziony nowoczesny Mirage 2000. Śladem samolotu podążają dwaj główni bohaterowie filmu, piloci Marchelli i Valois którzy w efekcie pościgu zostają zaatakowani przez skradzionego Mirage. Mimo wyraźnych rozkazów zakazujących otwierania ognia do wroga Marchelli w obronie przyjaciela zestrzeliwuje skradzioną maszynę. Od tej chwili zaczyna się właściwa intryga filmu bowiem jak się później okazuje dwaj piloci padli ofiarą rządowych spisków, rządowej głupoty czyli ogólnie mają przechlapane.
Problem w tym, że o ile film zaczyna się naprawdę ciekawie o tyle jego fabuła jest jego największym mankamentem. Im dalej, tym niestety gorzej. Chaos, wątki niespójne i tak jakby "z innej parafii" - twórcy filmu nie mieli chyba pomysłu na prostą historię więc skomplikowali ją do takiego stopnia, że w efekcie oglądam...oglądam... i po chwili dochodzi do mnie, że rzeczywiście oglądam i nic poza tym bo już nie wiem o co w tym filmie chodzi. Zwroty akcji, które oczywiście są, zupełnie nic do fabuły nie wnoszą. Wręcz przeciwnie - robią jeszcze większą wodę z mózgu :-). Swoją drogą w jednym z wątków w filmie pojawiają się dwie super pilotki, bo jakże inaczej, prosto from USA. To jest jedyny wątek który w jakimś stopniu jest do przewidzenia, do ogarnięcia bowiem jest kretyński do kwadratu :P. Na szczęście twórcy filmu pewne schematy powielili tak więc obie panie są niczego sobie a jedna odstawia całkiem przyzwoity striptis więc jest chociaż czym oczy nacieszyć :P
Wracając jednak do filmu jako ogółu trzeba zaznaczyć, że ten cały kicz fabularny ma jeden plus - prowokuje do latania. Na szczęście, zgodnie z tym co sugeruje tytuł, plakat, fabuła, większa cześć filmu to samoloty i śmiganie między chmurami. I to jest to! W tym aspekcie film nie zawodzi. Żaden ze mnie fanatyk lotnictwa. O lataniu wiem tyle co nic ale zdjęcia do filmu są po prostu rewelacyjne. Po pierwszę, nie ma tego czego nienawidzę czyli beznadziejnie szybkiego montażu. Są piękne, długie, niestandardowe ujęcia (kręcone w locie a nie tak jak w stary poczciwy Top Gun kręcony z ziemi) które naprawdę robią wrażenie. Zarówno te dynamiczne ukazujące walkę jak również te, nazwijmy to, rekreacyjne :). Mało tego w tle przygrywa naprawdę niezły soundtrack - dynamiczny rock bądź spokojniejsze kawałki ale tak czy inaczej jest to konkretna muzyka. Warto nabyć CD - soundtrack doskonale sprawdza się podczas jazdy samochodem. Ogólnie warstwa audio-wizualna filmu gwarantuje solidny odlot. Myślę, że film zrobiłby jeszcze lepsze wrażenie gdyby puszczany był w IMAXie. Mam nadzieję, że kiedyś ktoś pokusi się o nakręcenie podniebnego filmu w tej technologi. Może Top Gun2? :)
Reasumując ten film to taki dziwny przypadek w którym przerost formy nad treścią wyszło tej produkcji na dobre :). Warto zobaczyć, obejrzeć ale w żadnym wypadku rozumieć i próbować chcieć pojąć. Całe szczęście zdecydowanie większa część filmu rozgrywa się w powietrzu więc można zapomnieć o durnych wątkach i cieszyć się śmiganiem w chmurach.
::::::::::::::::: MOJA OCENA: 5/10 - OK :::::::::::::::::
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz