13 grudnia 2009

Terminator: Ocalenie (2009 - dvd)


     Rok 2018, John Conor (Christian Bale) kieruje ruchem oporu w walce przeciwko Skynetowi i armii Terminatorów. Przyszłość, w którą wierzy Connor zostaje częściowo zmieniona na skutek pojawienia się Marcusa Wrighta (Sam Worthington), obcego, którego ostatnim wspomnieniem jest pobyt w celi śmierci. To Connor musi dowiedzieć się, czy Marcus został przysłany z przyszłości czy jest uciekinierem z przeszłości. Podczas gdy Skynet przygotowuje się do ostatecznego starcia, Connor i Marcus wyruszają w podróż, która prowadzi ich do centrum operacyjnego Skynetu, w którym odkrywają przerażającą tajemnicę, jaka kryje się za możliwym unicestwieniem rodzaju ludzkiego.



     Czwarta odsłona Terminatora w reżyserii McG (deczko kretyńskie pseudo) fabularnie leży (żeby nie powiedzieć, że nie istnieje) i nawet w kontekście marnej trójki wypada przerażająco blado. Pomysł był całkiem niezły - pokazać świat maszyn, przyszłość wg Skynetu i ostatnie podrygi ludzkości w walce o wolność. Jednak nie do końca przemyślany misz-masz przeszłości, teraźniejszości i przyszłości wprowadził tylko brak logiki i bezsens jaki mogę oglądać w Transformersach, ale nie w kontynuacji kultowych filmów SF. W tym filmie nic nie trzyma się, za przeproszeniem, kupy. Sytuację odrobinę ratuje postać Marcusa, która jako jedyna potrafi przykuć uwagę i skłonić do przemyśleń nad człowieczeństwem i ludzką naturą. Jednak czar ów bohatera nie trwa długo, bo w pierwszym planie są przede wszystkim gonitwy i fajerwerki przeplatane płytkimi dialogami równie płytkich bohaterów. Po 2 godzinach "niczego" film wieńczy patetyczne zakończenie i widz jest dokładnie w punkcie wyjścia. Osoba, która nie widziała poprzednich części i nie wie o co w tym wszystkim biega dalej będzie ciemna i niczego nie skuma, a ten kto widział poprzednie części nie dowie się niczego nowego. Albo budżet filmu przesłania twórcom zdrowy rozsądek, albo Hollywood cierpi na brak dobrych reżyserów/scenarzystów. Albo jedno i drugie… Co ciekawe, widać, że McG starał się (nieudolnie, ale jednak) utrzymać ducha poprzednich części i jednocześnie wnieść do serii nową formułę kina wojennego. Warto to docenić, choćby na tle Abrmasa, który bez wahania wywrócił Star Treka do góry nogami nie zważając na poprzednie filmy. Z drugiej strony, co za różnica, efekt końcowy jest ten sam - nowy Terminator jest niestety durny, nudny, mało interesujący, pozbawiony jakichkolwiek emocji. Wojna wydaje się być naciągana, maszyny są przeraźliwie głupie, a postacie (fatalny Bale) płaskie do granic możliwości. No, tu wypadałoby postawić gwiazdkę i gdzieś niżej dopisać „nie dotyczy Sama Worthingtona i wspomnianej wyzej postaci, w którą się wciela, Marcusa Wrighta”. To pierwszy film, jaki obejrzałem z udziałem Sama i przyznam, że gość zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Kończąc jednak ten pozytywny przerywnik muszę przyznać, że dawno nie widziałem filmu tak monotonnego z prawdziwie kretyńskim zakończeniem. Wszyscy wiemy, że Terminator skończył się na drugiej części i niestety Ocalenie tego nie zmieni. Swoją drogą, ciekawe, co za mózg wpadł na to, aby w pierwszych minutach zdradzić przeszłość najbardziej tajemniczej, a co za tym idzie najciekawszej postaci z całego filmu?
     Jeżeli chodzi o audio-wizualną stronę - efekty specjalne idealnie wpisują się w obecne Hollywodzkie standardy, ale poprzeczki pt. "widowisko" nie podnoszą. Za to wszelakiej maści scenografia robi spore wrażenie - pustynne krajobrazy, zdewastowane, pordzewiałe miasta, i do tego szaro-brązowa, taka piaskowa kolorystyka. Very nice effect. Rozczarowały mnie natomiast roboty - w gumo filcach na głowie :). Pomijając ich durnowatość i to, że nie mają nic wspólnego z robotami od Camerona, było ich zwyczajnie mało. Udźwiękowienie stoi na najwyższym, jakościowym poziomie - film świetnie buczy, huczy, aż okna we framugach jęczą z podniety. Również muzyka daje radę.



     Reasumując, polecam... obejrzeć 4 minutowy trailer powyżej. Są w nim wszystkie najbardziej wybuchowe sceny akcji, a także najważniejsze sceny fabularne. Co ciekawe, jest w nim klimat, napięcie, czyli wszystko to, czego nie ma w samym filmie. Bo czwarta odsłona Terminatora dobrze brzmi, nieźle wygląda, i nic poza tym. Ok, jest jeszcze naprawdę dobry Sam Worthington (Christian Bale znowu w cieniu postaci drugoplanowej), ale to zaledwie kropla w morzu, wróć, w oceanie nijakości i beznadziejności tego filmu. Nie polecam.

::::::::::::::::: 4/10 :::::::::::::::::


Kilka słów o wydaniu DVD
CENA: 59,99 za wydanie dwupłytowe w metalowym opakowaniu (steal box)
Format obrazu: 2.40:1
dźwięk: DD 5.1, fatalny lektor DD 2.0 + napisy PL
Wszystkie dodatki z polskimi napisami.
+Reforging The Future
Kulisy produkcji. Niestety nie obyło się bez zachwytów nad panem McG i rewelacyjnymi scenarzystami. Sam McG sprawia wrażenie cholernie nieprzyjemnego typa, a jego wypowiedź "Nie cierpię akcji dla samej akcji. W tym filmie tego nie będzie. Wszystko będzie miało jakiś powód" w konteście jego filmu wypada naprawdę idiotycznie. Ale to tylko kilka pierwszych minut, potem jest już znacznie ciekawsza część czyli designerzy, artyścu, kaskaderzy, efekciarze, szczypta aktorów i masa ujęć z planu. Szkoda, że pojawiły się takie przechwałki jak "my to zrobiliśmy po raz pierwszy", "mamy najwieksze wybuchy" i inne tego typu bzdury. Całość trwa 20min.
+ The Moto-Terminator
Oddzielny dodatek o moto-terminatorach. Ciekawy, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to przede wszystkim jest to reklama marki Ducatii.
+ Focus Points
Fantastyczny, obszerny dodatek podzielony na kilka krótkich filmików poświęconych konkretnym etapom produkcji/kręcenie filmu. Największe wrażenie robią makiety - nie potrzeba żadnego komputera, aby zrobić widza w balona realistycznymi wybuchami

+DODAJ KOMENTARZ - ZOBACZ KOMENTARZE+

8 komentarzy:

  1. Kolejny gwałt na jednym z najlepszych klasyków kina SF. To się chyba nigdy nie skończy. Jak dla mnie 3/10.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie tak naprawdę Terminator skończył się na pierwszej części, chociaż dwójka też jest jeszcze do obejrzenia. Kolejne części, to kolejne masakry. Ja i tak mam już nieco nadszarpnięte nerwy:] więc za oglądanie 4 się na razie nie biorę. Pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. No, takie sobie. Wizja wspaniała, efekty wyśmienite, znakomita faktura filmu, chropowata i zabrudzona, pozwalająca nam wejśc w sam środek akcji . Ale wszystko to odbywa się kosztem rzeczy naijstotniejszych: napięcia, dramaturgii, spójności, ciekawego scenariusza i postaci. Bale dawno nie był gorszy, o reszcie nie warto wspomniać, tylko Sam Wortington świeci jasno na tym ciemnym niebie.
    Nie mam nic przeciwko dużym zmianom, ale tym razem muszę przyznać: to już nie jest Terminator na miarę Jamesa Camerona.
    Takie oglądało dla zabicia czasu. Więcej do filmu nie wrócę.
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie obejrzę. Jakoś Terminatory do mnie nie trafiają, a robienie go bez Arnolda to tak, jakby kręcić Pottera bez Radcliffe'a. Skok na kasę i nic więcej.
    Pozdrawiam,
    Pawcio

    OdpowiedzUsuń
  5. swietyn film, jak zwykle sporo efektow specjalnych, ogladajac ten film nie mozemy sie nudzic, dostalam go od chlopaka na mikolajki, mysle ze to bardzo udany prezent, podobno mozne go teraz kupic przez sms'a w one step, fajna opcja

    OdpowiedzUsuń
  6. ludzie widze roznie to oceniaja, zaczynam miec pewne obawy, ale mam nadzieje, ze jednak sie nie rozczaruje, tez wlasnie czekam na kuriera z one-step na swoja przesylke

    OdpowiedzUsuń
  7. Its like you learn my thoughts! You seem to understand a lot about this, such as you wrote the book
    in it or something. I think that you could do with a few p.

    c. to pressure the message home a bit, but other than that, this is great
    blog. A great read. I will definitely be back.
    Also visit my website teen porn tube

    OdpowiedzUsuń
  8. An intriguing discussion is worth comment. I believe that you should publish
    more on this issue, it may not be a taboo matter but typically people don't speak about these topics. To the next! Many thanks!!
    my page > naked girls

    OdpowiedzUsuń