15 lutego 2009

Hellboy (2004 - dvd)


     Film rozpoczyna się w 1944 roku pod koniec II Wojny Światowej. By przechylić szalę zwycięstwa naziści decydują się na desperacki krok i przy pomocy czarnej magii próbują sprowadzić z piekła Siedem Bogów Chaosu. Wrota zostają otwarte, ale w ostatnim momencie pojawiają się alianci, przez co piekielny plan idzie w diabły :) Jednak zaraz po akcji amerykanów okazuje się, że przez wrota zdołał przedostać się mały, czerwony ‘potworek’, który przez żołnierzy zostaje nazwany Hellboy. 40 lat później, Hellboy alias: ‘czerwony’, jako honorowy członek ściśle tajnego Biura Badań Paranormalnych i Obrony musi stawić czoła ludziom, którzy powołali go do życia..

     Hellboy jest ekranizacją ponoć jednego z najlepszych komiksów ostatnich lat a mimo wszystko przeszedł przez nasze kina bez większego echa. Być może wynika to z faktu, że u nas ogólnie komiksy nie cieszą się specjalnym zainteresowaniem a sam film może wydawać się bajką dla nastolatków. Szczerze mówiąc z takim właśnie nastawieniem zabrałem się za film. Efekt? Na moim biurku leży już pierwsza część komiksu „Nasienie zniszczenia” :)
     Trudno mi odnieść się do pierwowzoru literackiego (bo jeszcze nie znam go za dobrze) ale podejrzewam, że poza tytułem wiele wspólnego z nim nie ma. Filmowa historia Hellboy’a jest bowiem ciekawa ale nieskomplikowana i nie trzeba znać oryginału aby dostrzec mocne uproszczenie (tak to już z tymi ekranizacji jest). Mi to jednak nie przeszkadzało, bo nie spodziewałem się wielowątkowej akcji a ciekawi bohaterowie i niezły klimat przyjemnie mnie zaskoczyły.
     Główną gwiazdą jest tytułowy Hellboy (Ron Perlman) – wielki, czerwony, napakowany jegomość z kamienną ręką i spiłowanymi rogami na czole. Pewnie to kwestia gustu, ale wg mnie wygląda trochę jak taki przerośnięty burak.. :) W sumie jego wygląd jest mało przyjazny, ale z drugiej strony (paradoksalnie) jak na demona z piekła rodem jest całkiem sympatyczny. A na pewno ma poczucie humoru, bowiem ze wszystkiego drwi, ironizuje i nawet najbardziej paskudnemu i niebezpiecznemu wrogowi potrafi solidnie.. przygadać (przywalić oczywiście też). Co więcej, w Hellboy’u płynie piekielna krew, jego przeznaczeniem jest doprowadzić ludzkość do zagłady, ale biedak nie jest w stanie oprzeć się ludzkim pokusom („pamiętaj, z kim się zadajesz, takim się stajesz”) takim jak miłość czy potrzeba przebywania wśród ludzi. Wynikają z tego oczywiście same problemy i niezły ubaw, bo zakochany ‘czerwony’ regularnie ucieka z biura, śledzi swoją wybrankę, w adoratorów rzuca małymi kamieniami a o sprawach damsko-męskich rozmawia przy mleku i ciasteczkach z napotkanym, obcym dzieckiem. Żeby było ciekawiej wybranka Hellboy’a, Liz (Selma Blair) przebywa w szpitalu psychiatrycznym, bo jest pirokinetyczką - wystarczy ją wkurzyć by wszystko wokół niej poszło z dymem. A Hellboy oczywiście ma wybitne zdolności do wkurzania ludzi.. :) Wśród ciekawych bohaterów jest jeszcze przyjaciel Hellboy’a Abe Sapien (Doug Jones), Istota poruszająca się jak człowiek, żyjąca w środowisku wodnym (przypomina rybę) z melodyjnym głosem i zdolnościami telekinetycznymi. Przyznam, że cała paczka jest dość niezwykła i trudno stwierdzić, czy jest to już SF czy może jeszcze Fantasy.
     Bohaterów dopełnia doskonała charakteryzacja. Tyczy się to głównie Hellboy’a i Abe bo Liz jest normalnym, tylko trochę rozgrzanym człowiekiem. Hellboy wygląda.. hmm… egzotycznie. Duży, nieproporcjonalny, brzydki, źle ubrany, z cygarem w paszczy. Od razu wzbudza sympatię, ale z drugiej strony przez cały film widać w nim groźnego, bezwzględnego demona, który w każdej chwili może (i nikt mu w tym nie przeszkodzi) podążyć swoją drogą przeznaczenia. Abe wygląda kosmicznie. Niebieska cera, olbrzymie oczy, skrzela, błony pomiędzy palcami i niewiarygodna gibkość. Obleśny, ale cholernie sympatyczny typ :)
     Film tej klasy i tego gatunku nie obędzie się bez efektów audio-wizualnych i akcji. Jeśli chodzi o audio to trudno do czegokolwiek się przyczepić (niezły soundtrack!) natomiast, jeśli chodzi o efekty specjalne to jest już nieznacznie gorzej. Sporo ujęć powstało przy wykorzystaniu cyfrowych dublerów i to niestety widać. Zarówno w ich fizyce jak i wyglądzie. Nawet przy mocno dynamicznych ujęciach spokojnie można odróżnić aktora od jego cyfrowego odpowiednika. Szczerze mówiąc, jak na obecne czasy i produkcje hollywoodzką jest to trochę dziwne. Natomiast scenografia (np. wnętrza tajnego biura robią wrażenie) i zdjęcia nie zawodzą. Realne miasto wraz z mieszkańcami idą w parze z nierealnymi postaciami, co daje mroczny klimat z przymrożeniem oka.



     Hellboy jest kolejny dynamicznym filmem o walce dobra ze złem i o miłości dzięki której można przeskoczyć każdą kłodę rzuconą przez życie. Pomimo miejscami kiepskich efektów specjalnych muszę przyznać, że film jest naprawdę dobry i wciągający. Ciekawe postacie, dużo czarnego humoru i niezły klimat dają gwarancję 2 godzinnej dobrej zabawy. Wydanych pieniędzy na DVD nie żałuje – podobało mi się i polecam obejrzeć w wolnej chwili.

::::::::::::::::: MOJA OCENA: 7/10 - DOBRY :::::::::::::::::


Kilka słów o wydaniu DVD (niezłe)
CENA: od 39.90 (ja zapłaciłem 62zł za wydanie kolekcjonerskie zawierające obie części)
format obrazu: 16:9
dźwięk: 5.1 (DD) + polskie napisy
+ „The Right Hand of Doom” Set Visits
Doskonały 20 minutowy dodatek pokazujący pracę całej ekipy przy poszczególnych scenach. Żadnych komentarzy, żadnych przechwałek typu „my to zrobiliśmy po raz pierwszy”, „nikt przed nami tego nie próbował”. Jest to pełne 20minut z planu bez żadnego montażu – niewiarygodne ile ludzi, ile kamer i ile kabli wykorzystywanych jest w jednym 30 sekundowym ujęciu. Poza tym, zupełnie inaczej odbiera się grę aktora, gdy jest to pokazane ot tak na surowo – warto zobaczyć!
+ komentarze audio twórców i aktorów
+ ilustracje Mike’a Mignoli
+ From The Den Hellboy Recomends – animowane krótkometrażówki Geralda McBoinga
+ storyboardy
+ DVD-ROM – notatnik reżysera, scenariusz
- menu dvd w języku angielskim
- wszystkie dodatki bez polskich napisów


#11 Kliknij tutaj aby przesłuchać wszystkie dotychczasowe zagadki będące listą najciekawszych utworów filmowych.

10 komentarzy:

  1. nie podobają mi się tego typu filmy.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja z kolei lubię takie produkcje, coby tylko nie za dużo naraz ;))) "Hellboy" to był miło spędzony czas, bawiło mnie "kozaczenie" czerwonoskórego (nie mylić z Indianinem) bohatera, jego teksty i bycie nieco gburowatym twardzielem. Taki Bronson w diabelskim wydaniu ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć MAXcine. Dzięki Tobie się zaprzyjaźniłmem z muzyką Hansa Zimmera - utwory z "BHD", "Piraci z karaibów" - rewelacja. Z "Madagaskaru", "Polowanie na Czerwony Paźdizernik", "Gladiator" - bardzo przyjemne i wpadające w ucho.
    Z najświeższą zagadką muzyczną nie mam najmniejszych problemów, bo pochodzą z filmu, który darzę wielkim szacukiem, czyli "Into the wild" a utwór wykonuje Eddie Vedder. Widzę, że startujesz w następnym konkusie. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też nie jestem fanem tego typu produkcji. Jednak w 'Hellboyu' jest coś takiego, że im więcej o nim czytam, tym większe mam wrażenie, że mi się spodoba.

    A ogólnie rzecz biorąc życzę powodzenia w konkursie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnich> Hans Zimmer robi dobrą muzykę. Można mu zarzucić, że często komponuje na jedno kopyto i nie raz jego utwory są do siebie podobne ale z drugiej strony jego muzyka zawsze jest taka... monumentalna, wielka a przy tym prosta i wpadająca w ucho. Podobnie komponuje mniej znany Steve Jablonsky (świetny soundtrack z "Wyspy" i genialny z "Transformersów") z tą różnicą, że Steve wykorzystuje więcej elektroniki (przynajmniej takie mam wrażenie). Tak czy inaczej warto słuchać muzyki filmowej bo pod wieloma względami jest doskonała i lepsza od tej którą słychać w radiu.
    Co do konkursu - udział wziąłem tylko po to aby zwabić kilku nowych czytelników mając nadzieję, że im się spodoba i będą co jakiś czas wpadać :) Przy takiej konkurencji nie liczę na nic więcej.

    OdpowiedzUsuń
  6. no to teraz wiesz dlaczego tak bardzo kocham Hellboya i nie mówię konkretnie o filmie. Coś w tej istocie jest przyciągającego pomimo tego wyglądu. Zapomniałeś dodać, że Liz i Czerwony idealnie się dobrali, ponieważ nawet jak ona płonie to on i tak może ją pocałować czy przytulić, no bo w końcu ogień nie jest mu obcy. Abe to druga moja ulubiona postać z tego filmu. Jest uroczy :)<3
    Chciałam sobie kupić Hellboya w wydaniu 2dyskowym, ale niestety nie mogę go nigdzie dostać. Myślałam o tym specjalnym wydaniu dwóch części, ale chyba wolałabym mieć każdą osobno. No zresztą pożyjemy zobaczymy, jak Hellboy 2dyskowy nie powróci do dystrybucji to będę musiała się nacieszyć takim wydaniem, bo pewne jest to, że muszę mieć ten film na DVD.
    zapraszam na najnowszą kinową notkę- "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona".
    pozdrawiam ;**
    {filmy-wedlug-agniechy}

    OdpowiedzUsuń
  7. Polecam to wydanie które ja zakupiłem. W jednym opakowaniu dwa filmy ze wszystkimi dodatkami, które występują w zwykłych, jedno-płytowych wydaniach. Poza tym samo opakowanie tego wydania co mam jest fajnie i ładnie zaprojektowane (lepsze od takiego zwykłego pudełka dvd). Zapłaciłem 62zł (chociaż na merlinie jest za 75zł..) a gdybym chciał kupić osobno dwa wydania to wyszłoby ponad 90zł..

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie postać tytułowa odraża, więc filmu raczej nie obejrzę.
    U mnie jeszcze dziś nowa recenzja ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja do Zimmera i Jablonsky'ego dorzuciłbym Klausa Badelta bliskiego współpracownika Zimmera

    OdpowiedzUsuń
  10. Ustawiłem sobie "Main title" z Piratów z Karaibów jako budzik. Coś niesamowitego!!! Aż chce się wstawać i żyć. Ta melodia o poranku przebija nawet ukochany tekst Kazika: "znowu dzień wstaje dziś rano..., od tego są nogi, by łazić na nich" :)
    Pozdrawiam. Twój blog zasługuje na sporą uwagę - jest bardzo przydatny dla kinomaniaków i kolekcjonerów dvd.

    OdpowiedzUsuń