
Film rozpoczyna się w 1944 roku pod koniec II Wojny Światowej. By przechylić szalę zwycięstwa naziści decydują się na desperacki krok i przy pomocy czarnej magii próbują sprowadzić z piekła Siedem Bogów Chaosu. Wrota zostają otwarte, ale w ostatnim momencie pojawiają się alianci, przez co piekielny plan idzie w diabły :) Jednak zaraz po akcji amerykanów okazuje się, że przez wrota zdołał przedostać się mały, czerwony ‘potworek’, który przez żołnierzy zostaje nazwany Hellboy. 40 lat później, Hellboy alias: ‘czerwony’, jako honorowy członek ściśle tajnego Biura Badań Paranormalnych i Obrony musi stawić czoła ludziom, którzy powołali go do życia..
nie podobają mi się tego typu filmy.
OdpowiedzUsuńA ja z kolei lubię takie produkcje, coby tylko nie za dużo naraz ;))) "Hellboy" to był miło spędzony czas, bawiło mnie "kozaczenie" czerwonoskórego (nie mylić z Indianinem) bohatera, jego teksty i bycie nieco gburowatym twardzielem. Taki Bronson w diabelskim wydaniu ;)))
OdpowiedzUsuńCześć MAXcine. Dzięki Tobie się zaprzyjaźniłmem z muzyką Hansa Zimmera - utwory z "BHD", "Piraci z karaibów" - rewelacja. Z "Madagaskaru", "Polowanie na Czerwony Paźdizernik", "Gladiator" - bardzo przyjemne i wpadające w ucho.
OdpowiedzUsuńZ najświeższą zagadką muzyczną nie mam najmniejszych problemów, bo pochodzą z filmu, który darzę wielkim szacukiem, czyli "Into the wild" a utwór wykonuje Eddie Vedder. Widzę, że startujesz w następnym konkusie. Powodzenia.
Ja też nie jestem fanem tego typu produkcji. Jednak w 'Hellboyu' jest coś takiego, że im więcej o nim czytam, tym większe mam wrażenie, że mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńA ogólnie rzecz biorąc życzę powodzenia w konkursie :)
Mnich> Hans Zimmer robi dobrą muzykę. Można mu zarzucić, że często komponuje na jedno kopyto i nie raz jego utwory są do siebie podobne ale z drugiej strony jego muzyka zawsze jest taka... monumentalna, wielka a przy tym prosta i wpadająca w ucho. Podobnie komponuje mniej znany Steve Jablonsky (świetny soundtrack z "Wyspy" i genialny z "Transformersów") z tą różnicą, że Steve wykorzystuje więcej elektroniki (przynajmniej takie mam wrażenie). Tak czy inaczej warto słuchać muzyki filmowej bo pod wieloma względami jest doskonała i lepsza od tej którą słychać w radiu.
OdpowiedzUsuńCo do konkursu - udział wziąłem tylko po to aby zwabić kilku nowych czytelników mając nadzieję, że im się spodoba i będą co jakiś czas wpadać :) Przy takiej konkurencji nie liczę na nic więcej.
no to teraz wiesz dlaczego tak bardzo kocham Hellboya i nie mówię konkretnie o filmie. Coś w tej istocie jest przyciągającego pomimo tego wyglądu. Zapomniałeś dodać, że Liz i Czerwony idealnie się dobrali, ponieważ nawet jak ona płonie to on i tak może ją pocałować czy przytulić, no bo w końcu ogień nie jest mu obcy. Abe to druga moja ulubiona postać z tego filmu. Jest uroczy :)<3
OdpowiedzUsuńChciałam sobie kupić Hellboya w wydaniu 2dyskowym, ale niestety nie mogę go nigdzie dostać. Myślałam o tym specjalnym wydaniu dwóch części, ale chyba wolałabym mieć każdą osobno. No zresztą pożyjemy zobaczymy, jak Hellboy 2dyskowy nie powróci do dystrybucji to będę musiała się nacieszyć takim wydaniem, bo pewne jest to, że muszę mieć ten film na DVD.
zapraszam na najnowszą kinową notkę- "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona".
pozdrawiam ;**
{filmy-wedlug-agniechy}
Polecam to wydanie które ja zakupiłem. W jednym opakowaniu dwa filmy ze wszystkimi dodatkami, które występują w zwykłych, jedno-płytowych wydaniach. Poza tym samo opakowanie tego wydania co mam jest fajnie i ładnie zaprojektowane (lepsze od takiego zwykłego pudełka dvd). Zapłaciłem 62zł (chociaż na merlinie jest za 75zł..) a gdybym chciał kupić osobno dwa wydania to wyszłoby ponad 90zł..
OdpowiedzUsuńMnie postać tytułowa odraża, więc filmu raczej nie obejrzę.
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze dziś nowa recenzja ;]
Ja do Zimmera i Jablonsky'ego dorzuciłbym Klausa Badelta bliskiego współpracownika Zimmera
OdpowiedzUsuńUstawiłem sobie "Main title" z Piratów z Karaibów jako budzik. Coś niesamowitego!!! Aż chce się wstawać i żyć. Ta melodia o poranku przebija nawet ukochany tekst Kazika: "znowu dzień wstaje dziś rano..., od tego są nogi, by łazić na nich" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Twój blog zasługuje na sporą uwagę - jest bardzo przydatny dla kinomaniaków i kolekcjonerów dvd.