Gdy na Ziemi ląduje statek kosmiczny, ludzkość staje w obliczu pierwszego w historii kontaktu z wysłannikami pozaziemskiej cywilizacji. Czy przybywają oni na naszą planetę z misją pokojową?
„To tajemnica dobrego filmu science-fiction. Sprawić, by widzowie uwierzyli w tę rzeczywistość, zwłaszcza w postać Klaatu. Sukces lub porażka filmu zależy od tego, czy widzowie uwierzą, że Keanu Reeves to przybysz z kosmosu” – rzekł Scott Derrickson, reżyser filmu "Dzień, w którym zatrzymała się ziemia".
Nie uwierzyłem. Co więcej, jest to jeden z najsztuczniejszych filmów jakie do tej pory widziałem... Jedynie powyższy zwiastun jest naprawdę kozacki, a cała reszta zawodzi i stanowi duże rozczarowanie. Zaznaczyć wypada, ze moje oczekiwania nie były jakoś kosmicznie wygórowane, bowiem poza dobrze zrealizowanym i w miarę sensownym kinem SF więcej do szczęścia nie było mi potrzebne. Liczyłem trochę na realistyczny klimat grozy/dramatu, czyli na emocje porównywalne z tymi, jakie były (i są do tej pory) w doskonałym filmie „Kontakt” Robert’a Zemeckis’a (polecam!), ale pierwsze 20min filmu skutecznie rozwiało moje nadzieje.
Największa bolączką filmu jest właśnie brak klimatu. Tej atmosfery niepewności i grozy przy spotkaniu z obcą cywilizacją, która przecież może być zwiastunem końca świata. Pomimo obrazu w tonacji wyblakłej zieleni, dramatycznie brzdąkającej w tle muzyki, paniki ludzi, bezradności naukowców i wojska, było mi zupełnie obojętne co się dalej wydarzy. Niestety, budowanie napięcia, stopniowe wprowadzanie kolejnych elementów układanki to w tym filmie jakaś abstrakcja. Akcja postępuje bardzo szybko, a jedynie co jakiś czas występuje przerywnik w postaci załamanej, płaczącej matki bądź wiadomości telewizyjnych informujących o zbliżającym się końcu świata.. Normalnie strach się bać. Gdy obcy lądują na ziemi, akcja drastycznie zwalnia i niestety do samego końca ciągnie się jak glut z nosa. Alien pt. Klaatu, kluczowa postać filmu to bohater nijaki, nudny i niewzbudzający ani strachu, ani zaciekawienia. „Płaski” do granic możliwości. Myślałem, że będzie prowadzić ciekawy i wciągający dialog z ziemianami (taki trochę ala K-PAX :) ) ale nic z tego. Teksty, zarówno obcego jak i ludzi, są niezwykle, wręcz kosmicznie drętwe.. Owszem, pojawia się jeden ciekawy moment, kiedy Klaatu spotyka się z noblistą profesorem Barnhardt’em, ale jest to jedna kropelka w morzu nijakości.
Co ważne, Klaatu nie jest jedyną obcą postacią jaką przyjdzie oglądać na ekranie. Tu jednak warto wspomnieć o twórcach filmu, którzy przekonują, że nie wiadomo jak naprawdę może wyglądać obca cywilizacja, jakie formy/kształty może przybierać i że dla ludzi prawda może być zaskakująca i trudna do przyjęcia. Racja, ten kiczowaty wizerunek w filmie musi mieć jakieś wytłumaczenie..
Technicznie film jest niezły, ale szału jako takiego nie ma. Na pewno daleko mu do takich określeń jak „epicki rozmach, zapierające dech efekty specjalne, rewelacyjny dźwięk” jakimi posługuje się polski dystrybutor. Ciekawe ujęcia, niezłe efekty specjalne, przyzwoita muzyka to wszystko na co można liczyć. Ni to grzeje, ni to ziębi…
Keanu Reeves nieodłącznie kojarzony już z kinem SF powoli zaczyna być odpowiednikiem Nicolas’a Cage’a. Aktor jednej twarzy, z mocno zawężonym warsztatem aktorskim zaczyna nudzić, a w roli Klaatu wypada tak sobie. Jennifer Connelly w roli Dr Helen Benson wypada o niebo lepiej i chociaż przyjemnie na nią popatrzeć.. :). W pozostałych rolach zobaczymy Kathy Bates w irytującej roli Sekretarza Obrony Reginy Jackson (taka typowa amerykańska postać.. bleeah), świetnego John’a Cleese w roli noblisty profesora Barnhardt’a, a także w małej roli beznadziejnego Robert’a Knepper’a (bardziej znanego jako T-Bag)
Danny DeVito podsumowałby to tak: KaszANA! :) Fabuła zaledwie interesująca, i to też do pewnego momentu, a brak napięcia i mrocznej atmosfery kładzie film na łopatki. Nie ratują go przeciętne efekty, znane nazwiska w obsadzie, a także mądre i ostrzegające przesłanie dla całej cywilizacji ziemskiej (lepiej obejrzeć jakiś film na Discovery albo ostatnią, darmową produkcje Luka Bessona). Krótko mówiąc, film sztuczny, niedopracowany i przereklamowany. Można spokojnie poczekać aż pokażą go w TV albo dorzucą za free to jakiegoś szmatławca. Nie polecam.
::::::::::::::::: MOJA OCENA: 4-/10 :::::::::::::::::
Kilka słów o wydaniu DVD
CENA: 39.99
format obrazu: 2.35:1
dźwięk: 5.1 (DD) lektor + napisy PL
Wszystkie dodatki z polskimi napisami.
+ Usunięte sceny
4 króciutkie i rzeczywiście kiepskie sceny
+ Re-Imagining The Day
Obszerny materiał o produkcji. Ekipa najpierw tłumaczy, po co w ogóle film został nakręcony, a potem wszyscy wzajemnie wychwalają się od najlepszych w branży. Najpierw cała ekipa wychwala reżysera, a potem reżyser chwali producenta. Ten słów kilka powie po czym stwierdzi, że film nie powstałby bez genialnego operatora kamery. Operator kamery rzuci skromnie kilka przechwałek na temat swojej osoby i przypomni sobie, że film nie powstałby bez genialnego kompozytora. I tak aż do sprzątaczki :P Usnąłem.
+ Unleashing Gort
Kilkunastominutowy materiał o pomysłach na Gort’a który w filmie przybrał postać maksymalnie kiczowatego nanorobota.
+ Watching The Skies: In serach of extraterrestrial life
Zdecydowanie najciekawszy dodatek ze wszystkich. Jest to bowiem film dokumentalny opowiadający o instytucjach szukających w kosmosie sygnałów od obcej cywilizacji.
+ The day the earth was green
Strasznie naiwny dodatek pokazujący wytwórnie FOX jako tą najbardziej ekologiczną (np. podczas kręcenia filmu korzystano z naczyń porcelanowych a nie jednorazowych..).
+ Commentary by writer David Skarpa
Musiałbym obejrzeć film jeszcze raz aby zapoznać się z tym dodatkiem. Może za kilka lat…
+ Still Galleries
Bardzo fajna i obszerna galeria. Szkice, storyboardy i fotosy z planu.
+DODAJ KOMENTARZ - ZOBACZ KOMENTARZE+
Kliknij tutaj aby przesłuchać wszystkie dotychczasowe zagadki będące listą najciekawszych utworów filmowych.
A ja miałam iść na ten film, aż w końcu nie poszłam. Po twojej recenzji mogę jednak odetchnąć, przekonało mnie to, że film godny zobaczenia nie jest. Cóż, może rzeczywiście Keanu zaczął się nudzić, a może filmy zrealizowane na tym co już kiedyś było nie są takie interesujące. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMam DVD, ale jeszcze nie obejrzałem. Wiele jest recenzji podobnych do twojej znaczy się film raczej jest słabiutki. Kurcze nie wiem czy w ogóle oglądać skoro mam zmarnować czas.
OdpowiedzUsuńZagadka łatwiutka - Piękny Umysł (James Horner)
Pozdrawiam
Oglądałem film i niestety twórca "Egorcyzmów Emily Rose" zwalił remake jednego z największych klasyków kina s.f. Obejrzec jeden raz można, ale wiecej razy sie nie bedzie miało ochoty do tego wracać.
OdpowiedzUsuńNie mów, że T-Bag był słaby :> Ja w nim w PB widziałem całkiem spory potencjał. Ale Dnia w którym zatrzymała się Ziemia oglądać nie planuję, nie trawię raczej tego typu rozrywki, bo na ogół to puste wydmuszki, z masą efektów specjalnych. A skoro tu nawet efekty nie powalają, to nic tu po mnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
pawcio
Też lubię T-Bag'a (on już chyba zawsze będzie T-bag :P), gość ma coś w sobie. Nawet w Transporterze3 był naprawdę ok ale tutaj lipa. I jeszcze ten doklejony wąsik.. :P
OdpowiedzUsuńto chyba pierwsza opinia w ktorej się zgadzamy dosłownie ze wszystkim ;] , ten film odebrałem podobnie i uważam, że został nieznacznie przekoloryzowany ;], pozdrawiam i zapraszam do siebie na Lepiej późno niż później - czyli miłość w wieku starczym ;] [fajowe-filmy]
OdpowiedzUsuńech. ja byłam w kinie i mnie się podobało, ale ja jestem dziwna- jak widać. może i nie było klimatu, ale co z tego. Mnie tam się przyjemnie patrzyło. Oczywiście pomijam opisy dystrybutorów i te opinie krytyków co pisują przy każdym z filmów, że jaki to on wspaniały nie jest, bo to raczej rzadko się sprawdza hihi :D
OdpowiedzUsuńu mnie na blogu dwie nowe oscarowe notki: "To nie jest kraj dla starych ludzi" z czterema Oscarami i "Królowa" z Oscarem dla Helen Mirren.
Pozdrawiam i gorąco zapraszam do siebie ;***