„Pachnidło”, adaptacja bestsellerowej powieści Patricka Suskinda, to historia człowieka żyjącego w osiemnastym stuleciu we Francji, którego spośród jakże licznych w tej epoce genialnych i odrażających postaci zaliczyć wypada do najbardziej genialnych i odrażających (…). Nazywał się Jean-Baptiste Grenouille. Obdarzony genialnym wręcz węchem, zafascynowany zmysłowym światem aromatów pragnął stworzyć najpiękniejsze pachnidło na świecie. Z chwilą, gdy poznał zapach kobiety, jego fantazja stała się niebezpieczną obsesją..
Tak naprawdę trudno jednoznacznie opisać wrażenie, jakie pozostaje po obejrzeniu filmu. Zarówno w formie jak i treści jest to produkcja niezwykle specyficzna i niekoniecznie prosta w odbiorze.
Przede wszystkim scenariusz filmu pozostawia spore pole do domysłów. Lektor, który rozpoczyna opowieść o Jean-Baptiste Grenouille przez większość filmu milczy a główny bohater żyje we własnym świecie, z którego w ogóle się nie zwierza. Tak więc kluczem do zrozumienia i poznania Jean’a jest obserwacja jego zachowania, mimiki a także ogólnie obrazu filmu. Przyznam, że taka konwencja, opowiadania obrazem, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Do momentu jeszcze bardziej zaskakującego zakończenia, które z początku wydaje się być po prostu niewiarygodne. Jest to oczywiście kwestią odbioru, interpretacji, ale myślę, że większość osób, które nie czytały książki podzieli moje zdanie. Dopiero po ponownym przeanalizowaniu filmu doszedłem do wniosku, że wszystko ma ręce i nogi, bowiem za bardzo skupiłem się na wątku stricte zapachu kobiety zamiast na przełomowym momencie, w którym Jean odkrywa, że on sam nie ma zapachu. „Pachnidło” okazuje się być opowieścią o miłości, o potrzebie jej odczuwania, bo to ona świadczy o naszym człowieczeństwie. Łzy Jean’a podczas „egzekucji” i jego późniejsza decyzja „a piekło z tym wszystkim” są tego doskonałym dowodem. Zakończenie całej historii jest zaskakujące, zwłaszcza ostatnia sekwencja, w której Jean teoretycznie osiąga swój cel. Szkoda tylko, że pierwsza część filmu nawet w małym procencie nie zapowiada tego, co będzie na końcu. Nie chodzi tu o przewidywalność fabuły, ale o pewną spójność formy całej produkcji, aby zakończenie nie okazało się być „z innej parafii”. A takie mniej więcej miałem wrażenie oglądając końcówkę.
Niebagatelne znaczenie ma techniczna strona „Pachnidła”. Prawdziwy majstersztyk. Scenografia, zdjęcia, montaż, muzyka - wszystko można wrzucić do jednej szufladki pt. „małe arcydzieło”. Film zachwyca kunsztem i jedynym w swoim rodzaju klimatem. Zresztą wystarczy popatrzeć na fotki z filmu, na których widać, że jest to prawdziwe widowisko. Na mnie największe wrażenie zrobił obraz zapachu. Jak nakręcić coś, czego nie widać a tylko czuć? Po pierwsze – musi być bardzo dobry aktor, który umie wiarygodnie zagrać ciałem. Po drugie musi być bardzo dobry i sugestywny obraz/montaż. Zmiksowanie jednego z drugim daje absolutnie rewelacyjną scenę, w której Jean podąża za kobietą ze śliwkami. W tej właśnie sekwencji, dzięki doskonałej pracy kamery, oświetleniu, montażowi, podkładowi muzycznemu a także dzięki grze aktorów widz żałuje, że nie czuje tego, co Jean. Chwila ta to niemalże jak sen na jawie ze szczyptą magii w bajkowym świecie. Szkoda, że cały film nie jest w takim właśnie stylu, bowiem poza doskonałymi, magicznymi momentami nie zabraknie chwil brutalnych a czasami obrzydliwych. Jest to głównie obraz XVIII wiecznego Paryża, niemniej trochę mnie to irytowało, gdy w jednej chwili jestem zachwycony a w drugiej mam skwaszoną minę z obrzydzenia (bo są to zdjęcia perfekcyjnie dopieszczone w swojej obrzydliwości..).
Aktorsko film stoi na bardzo wysokim poziomie. Niełatwa, wymagająca ekspresji ruchowo-mimicznej rola Jeana-Baptiste Grenouille’a przypadła Ben’owi Whishaw. Nie znam innych filmów tego aktora (a przynajmniej nie kojarzę) ale w roli Jeana wypada bardzo przekonująco. Poza tym warto wspomnieć Dustin’a Hoffman’a w epizodycznej, ale jakże świetnie zagranej roli mistrza Giuseppe Baldini’ego.
Reasumując, pomimo tego, że film miejscami jest nierówny, krótkimi chwilami zbyt wolny (czytaj: trochę przynudza), warto go zobaczyć. Aby poczuć niespotykany i jedyny w swoim rodzaju klimat, zobaczyć świetne widowisko a także doświadczyć żywiołu, który może ogarnąć człowieka i pchać go do kolejnych czynów (bez znaczenia czy dobrych czy złych). Polecam.
::::::::::::::::: MOJA OCENA: 8- :::::::::::::::::
Kilka słów o wydaniu DVD
CENA: od 20zł
format obrazu: 16:9
Dźwięk: 5.1 (DD) lektor i napisy
Podobno na rynku dostępne są dwa wydania. Ja posiadam to tańsze, pozbawione jakichkolwiek dodatków odnośnie filmu. Jedynie kilka zwiastunów innych filmów (np. kiczowaty zwiastun Slumdoga).
+DODAJ KOMENTARZ - ZOBACZ KOMENTARZE+
#15 Kliknij tutaj aby przesłuchać wszystkie dotychczasowe zagadki będące listą najciekawszych utworów filmowych.
Josh to jest normalnie jakiś maniak muzyczny :D:D wszystkie tytuły odgaduje z Twoich zagadek :P ja nawet nie odsłuchuję, bo moja wiedza w tej kwestii jest znikoma :D potrafię rozpoznać tylko muzykę z Piratów z Karaibów, z Piły i z Niezniszczalnego. (ale to i tak nie wszystkie)
OdpowiedzUsuńPachnidła jeszcze nie widziałam, ale mam go na tej mojej małej kupce czekającej do obejrzenia i może w przyszłym tygodniu nadrobię to :)
zapraszam na ostatnią (jak na razie) odsłonę historii o najbardziej znanym mordercy dzieci.
filmy-wedlug-agniechy
buziaki ;***
filmu znowu nie miałem okazji obejrzeć, aczkolwiek recenzja jest zachęcająca(przynajmniej dla mnie), a co do Twoich zagadek muzycznych, podziwiam Josha, bo zgaduje chyba wszystkie... ja nie zwracam uwagi na takie szczegóły.... ;), zapraszam do mnie [fajowe-filmy]
OdpowiedzUsuńMoją opinię szczegółową na temat tego filmu można przeczytać na blogu. Ogólnie mówiąc, film jest dobry, nawet bardzo dobry. Może przeczytam książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie wiem jak można nie zawracać uwagi na muzykę w filmie. Wg mnie jest ona jednym z najważniejszych składowych całej produkcji która buduje klimat, napięcie i 1001 innych rzeczy. Analogiczne zdjęcia czyli dobre ujęcie, odpowiednie oświetlenie, scenografia też przecie mają znaczenie w odbiorze filmu. Jak więc można nie zwracać na "szczegóły" uwagi?
OdpowiedzUsuńDobry film, który jest bardzo ciekawym doświadczeniem dla widza. Specyficznym. Choćby dlatego warto go polecić i obejrzeć.
OdpowiedzUsuńDokładnie MAXcine, całkowicie Cię popieram w głosie sprzeciwu wobec totalnej ignorancji muzyki w filmie. Mam jednocześnie spory problem z odgadnięciem ostatniej zagadki, choć te rytmy bongo są przeuroczę. Z chęcią się dowiem, kto je wykonuje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o '[i]Pachnidło[/i]', to niestety mnie ten film mniej oczarował. Może to dlatego, że za bardzo uwierzyłem, że faktycznie można coś poczuć oglądając go. Nie chodzi mi tu o to że zdjęcia złe, bo te były świetne. Ale jednak widzieć a czuć to coś innego. Przynajmniej jak dla mnie. Ode mnie ma 6/10.
OdpowiedzUsuńJeśli z kolei chodzi o muzykę, to myślę że w dużej mierze zależy to do filmu. Muzyka powinna IMO stanowić tło dla wydarzeń, a nie wybijać się na pierwszy plan (musicale to wyjątek). Stąd też można czasem nie zwrócić uwagi na ścieżkę dźwiękową ;)
Pozdrawiam :)
"Pachnidło" podobał mi się, ale arcydziełem bym go nie nazwał. Ciekawym filmem o zapachach jest również "Jasminum", mimo iż historia jest całkowicie odmienna, bardziej magiczna. Dla mnie "Jasminum" jest lepsze od "Pachnidła". Jeśli mnie pamięć nie myli to film Kolskiego w tym tygodniu emituje TVP2, warto się zainteresować.
OdpowiedzUsuńCo do muzyki. Jest bardzo ważna w kinie, tworzy klimat, często dopowiada część historii, bywa i tak, że gdy muzyki w filmie zabraknie, to też coś znaczy.
Tak trochę o sobie. Muzyka to moja kolejna pasja (po kinie i programowaniu) - gram na klawiszach, zdarza mi się komponować i pisać piosenki. Może dlatego tak łatwo zapamiętuję fragmenty muzyczne z filmów.
Niestety tym nie mam pojęcia :(
Słyszałem dziś ciekawy remix motywu muzycznego z "Piratów". Artystycznie takie sobie ale jako ciekawostka fajne. Podrzucam link http://www.youtube.com/watch?v=r1h_AFXxsfI&hl=pl
Ja zapamiętuje fragmenty muzyczne z filmów bo wg mnie muzyka filmowa jest gatunkiem nr 1. Po prostu lubię wsłuchiwać się, wyłapywać ciekawe motywy a jak podkład jest wręcz bohaterem filmu ( np. Helikopter w ogniu) to jestem w 7 niebie :). Oczywiście filmy które są pozbawione podkładu (np. Ludzkie dzieci) czy takie w których muzyka jest tłem, (brzdąka gdzieś tam sobie :) nie są przeze mnie dyskwalifikowane.
OdpowiedzUsuńJosh> jako ciekawostka ok :). A jeśli chodzi o przeróbki - na tą chwilę nie słyszałem lepszej przeróbki niż ta: http://www.youtube.com/watch?v=iytGrWWISD8
Odpowiedź na zagadkę:
OdpowiedzUsuńRyan Cabrera -"Joe Strummer & The Mescaleros" - z fulmu Pan i Pani Smith.
:)