6 maja 2010

Z HISTORIĄ KINA ZA PAN BRAT: 12 gniewnych ludzi (1957)


     Nieprawdopodobny to film. 12 przysięgłych sądowych siedzi w jednym pomieszczeniu (wymiary 7x4m) i debatuje nad winą młodego chłopaka oskarżonego o morderstwo. Muszą jednogłośnie zadecydować o tym, czy chłopak popełnił zarzucany mu czyn czy nie. Jeden z przysięgłych (#8 Henry Fonda) ma wątpliwości i dlatego w pierwszym głosowaniu jako jedyny głosuje „niewinny”. Pozostała jedenastka nie jest w stanie tego zrozumieć, co prowadzi do burzliwej wymiany zdań. Albo on przekona wszystkich, albo wszyscy przekonają jego.
     I to właśnie cały film – przegadana debata w jednym, dusznym pomieszczeniu. Można by powiedzieć, że straszna nuda, bo co może być ciekawego w rozmowie, która trwa prawie 1,5 godz? Mało tego, finału można z łatwością się domyśleć. Pytanie, jakie automatycznie się nasuwa to: co takiego wyjątkowego i przykuwającego uwagę jest w tym filmie? Odpowiedź: Wszystko :) Finał nie ma większego znaczenia, bo już sam pomysł „jeden vs. wszyscy” zdradza oczywistą odpowiedź na pytanie „winny czy niewinny?”. Najważniejsze jest to, jak główni bohaterowie logicznie i jednogłośnie do ów końcówki dojdą. To właśnie rozmowa jest tym, co tak mocno przykuwa do ekranu. Genialne dialogi robią za wielką bitwę na argumenty, ale i na zdrowy rozsądek, rasistowskie przekonania, czy w końcu na krzyk i spokój. Słowa są tutaj jednocześnie akcją, dramatem i thrillerem. Nie potrzeba żadnych tanich chwytów typu: efekty specjalne, gonitwy czy pościgi. Wszystkie emocje zawarte są w gigantycznym minimalizmie – naturalna rozmowa 12 chłopa w zamkniętym pokoju.
     Scenariusz jest perfekcyjny. Reżyseria znakomita. Aktorstwo wręcz genialne. Wszystkie te elementy składają się na ponadczasowość dzieła Sidneya Lumeta. I nie chodzi tylko o to, że film jest aktualny do dzisiaj, ale też o to, jak ten film się ogląda. Bo o tym, że „12 gniewnych ludzi” ma ponad 50 lat przypomina tylko czarno-biały obraz (na początku człowiek to widzi, ale potem film tak wciąga, że nie ma to żadnego znaczenia), a także kłująca w ucho przestarzała muzyka (która, na szczęście, pojawia się tylko na początku i końcu). Krótko mówiąc, nie oglądajcie uwspółcześnionych rimejków bo to nie ma najmniejszego sensu. Upływający czas nie zrobił na filmie Lumeta żadnego wrażenia, ba, ogląda się go lepiej niż niejedną, współczesną produkcję (co ciekawe, nakręcenie „12 gniewnych ludzi” zajęło 3 tygodnie..). Film jest obowiązkowy, Polecam!

::::::::::::::::: 9/10 :::::::::::::::::


9 komentarzy:

  1. Techniczny pomysł rzeczywiście genialny (12 osób siedzi i gada w jednym pokoju przez cały film), ale nie było by z tego wielkiego dzieła, gdyby nie stawka o jaką się toczy cała debata- posadzić obywatela na krześle elektrycznym i iść sobie do domu oglądać tv, czy próbować poddać "oczywistość" w wątpliwość. i ta niechęć do dyskusji w rzekomo demokratycznym kraju - to jest dopiero przerażające w tym filmie!
    No i niewiarygodne, że Lumet do dziś dalej kręci filmy.
    9/10 (dycha nie, bo jednak sam los chłopaka jest kompletnie obojętny widzowi) pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. widze, że u Ciebie nastał powrót do klasyków :). w wakacje także zaczynam podobny cykl. Swoją drogą "12 gniewnych ludzi" przypomina mi trochę klimatem i wykonaniem książkę "Dom przy plaży", a konkretniej kulminację powieści. Jak najbardziej polecam ;) pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja się jakoś podświadomie denerwowałem za tego chłopaka, stąd pełna dyszka :p
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi też chłopak nie był obojętny :) Jeżeli miałbym się czegokolwiek na siłę czepiać to tylko tego, że początek i koniec filmu mają miejsce poza pokojem. Wg mnie cały film można było zamknąć w tym jednym pokoju. Genialny film :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam pytanie: czy informujesz o nowych recenzjach? Jak tak to prosiłbym abyś mnie też informował, ponieważ lubię twoje recenzje, a czasami nie nadążam ze sprawdzaniem czy są nowe.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie informuje, ale zawsze możesz dołączyć do elitarnego grona fanów kino-dvd na facebooku :P Tam zawsze informuje o nowych notach. Jest jeszcze blip, ale z niego korzystam coraz rzadziej. Zawsze pozostaje poczciwe RSS (odnośnik w prawym górnym rogu strony).

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż trudno uwierzyć, że ten film powstał ponad 50 lat temu! Ale uwielbiam go za ukazanie siły perswazji i racjonalności w wysuwaniu argumentów, co nawet dzisiaj jest bardzo aktualne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. A nikt nie napisał o fantastycznym Fondzie, no i że podobny schemat często wykorzystywany jest w filmach i serialach (np w Monku).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Oglądałem ten film w dzieciństwie i już wtedy zrobił na mnie duże wrażenie. Od tej pory jestem jego wielkim miłośnikiem. Jak dla mnie to zawsze oceniałem go 10/10
    http://arkadija.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń