Od dobrych kilku animacji DreamWorks Animation pikuje w dół chowając się w cieniu Pixara. Animacje stoją na najwyższym poziomie, jeżeli chodzi o technologię, ale cała reszta to już zupełnie inna bajka. Po ostatnim wybryku pt. ”Potwory kontra Obcy”, w którym wszystkiego było dużo za dużo (przekombinowane postacie, masa nieudolnych odniesień do kina SF, naciągany humor) definitywnie zwątpiłem w twórców Shreka godząc się z myślą, że ten typ tak ma – na siłę i bez umiaru. Mniej więcej z takim właśnie przekonaniem wybrałem się do kina na animację „Jak wytresować smoka”
Bohaterem filmu jest nastoletni Wiking mieszkający na wyspie Berk, gdzie walki ze smokami są codziennością. Zbliża się właśnie czas inicjacji i jedyna szansa na udowodnienie plemieniu i ojcu swojej wartości. Kiedy jednak okazuje się, że zamiast wytresować smoka, nastolatek zaprzyjaźnia się z nim, cały jego świat staje na głowie.
DreamWorks w końcu przebudził się ze swojego „szpanerstwa” i wykręcił świetną przygotówkę pozbawioną zbędnych dodatków. Bohaterowie nie atakują ciężkim i obleśnym humorem, nie są bardziej „cool” niż powinni i w końcu są to… ludzie (przynajmniej w większości). Fabuła, miast na każdym kroku niepotrzebnie nawiązywać do masy przeróżnych filmów (jest za to genialne nawiązanie do gierek RPG – przypomniały się stare dobre czasy :) ), smęcić oklepanymi morałami, całkowicie skupia się na prostej, acz porywającej przygodzie. I to chyba największa zaleta tej produkcji - nie odwraca uwagi przekombinowanymi fajerwerkami, nie męczy tekstami zapożyczonymi z innych filmów, krótko mówiąc, nie stara się być większą niż jest. W gruncie rzeczy aż trudno uwierzyć, że to DreamWorks, bo to nawet nie jest powrót do korzeni. „Jak wytresować smoka” nie ma nic wspólnego ze „Shrekiem” czy „Madagaskarem”, to zupełnie nowe oblicze, które bez mrugnięcia oka kupuje w całości.
„Jak wytresować smoka” nie jest, co prawda, żadnym przełomem, ale jak na animację dla dzieciaków znajdzie się tutaj kilka nowinek. Przede wszystkim sporym dla mnie zaskoczeniem było zakończenie, o którym nie sposób pisać jednocześnie nie spoilerując. Tak ogólnikowo, film czerpie z oklepanych do bólu schematów (choć w ogóle to nie przeszkadza bo czyni to w sposób przystępny, mało inwazyjny) i od początku wiemy, jak opowieść się zakończy. Mimo wszystko twórcom udało się wprowadzić zaskakujący, ale przede wszystkim wzruszający i refleksyjny element, dzięki któremu happy end nabrał bardziej poważnego charakteru, a cała opowieść nieco głębszego wydźwięku. „Jak wytresować smoka” porusza bowiem kwestie wyrzeczeń i poświęcenia. Zaburza tym samym typową, bajkową drogę „od zera do bohatera” (gdzie zwykle wszystko dzieje się samo z siebie), bowiem pokazuje, że po pierwsze, najpierw trzeba się napracować, aby w ogóle do czegokolwiek dojść, a po drugie, satysfakcja z osiągniętego celu bywa niekiedy słodko-gorzka. Wg mnie, bez wyrazistej, i chyba dość mocnej końcówki, byłaby to kolejna animacja o walce ze złem, tylko tym razem w kontekście „być sobą i nie ulegać cudzym ambicjom”… Zaskoczyło mnie również to, że więcej w tej animacji sympatycznego, ale chwytającego za gardło rozczulania, aniżeli zwyczajnego humoru. Salw śmiechu na sali nie było, natomiast chóralnego wzdychania „OOOooooooo” (w kontekście „jaki słodki”) a i owszem” :).
Jednak najważniejsza jest tutaj przygoda. Mowa oczywiście o przyjaźni pomiędzy głównym bohaterem o wdzięcznym imieniu Czkawka, i czarnym smoku, nazwanym Szczerbatkiem. Ten wątek udał się twórcom jak żaden inny w poprzednich animacjach DreamWorksa. Poprowadzony bez efekciarstwa, niespiesznie, ale jednocześnie dynamicznie i przejmująco. Szczerbatek, ze swoimi gigantycznymi zielonymi oczami z miejsca wzbudza olbrzymią sympatię. Z każdą kolejną minutą kibicowałem Czkawce coraz bardziej, i tak jak on, nie mogłem doczekać się kolejnej próby oswojenia niezwykłego smoka i poszybowania wśród chmur. A loty ze Szczerbatkiem, trzeba przyznać, robią wrażenie i to nie byle jakie! W rolach drugoplanowych przewija się tylko kilka postaci, ale wszystkie są sympatyczne i nie ma się do czego przyczepić (wspomnę tylko, że Astrid, czyli żeński obiekt westchnień Czkawki ma genialne w swojej prostocie wejście – strasznie mi się podobało, niezły ubaw :) ).
Maniacy epickiej audio-wizualnej akcji powinni być zadowoleni. Film obejrzałem w 3D i nie żałuje, a nawet polecam, bo jest na co popatrzeć (chociaż do wakacji zamierzam odpocząć od 3D - mam dość). W „Jak wytresować smoka” dzieje się naprawdę dużo, a końcówka swoim rozmachem zwyczajnie wbija w fotel. Do tego film jest rewelacyjnie udźwiękowiony (dubbing też na wysokim poziomie), a akcji przygrywa bardzo klimatyczna muzyka Johna Powella. Niczego więcej nie potrzeba, wszystko jest tak jak być powinno.
Kto by pomyślał, że animacja od DreamWorksa zostanie pozbawiona wszelkiego rodzaju efektownych zapychaczy i niewymuszenie będzie uderzać w rozumy, a także w serca młodych/starszych widzów. Mało tego, serwuje porywającą rozrywkę, po której jedyna słuszna myśl to „ja chce jeszcze raz!”. Mam nadzieję, że to nowe oblicze utrzyma się jeszcze przez jakiś czas, chociaż zwiastun kolejnej animacji DreamWorska (z jakimś pomylonym alienem) nie daje ku temu nadziei (ale kontynuacji „Jak wytresować smoka” też sobie nie wyobrażam). Reasumując, bardzo duże i bardzo pozytywne zaskoczenie. Polecam!
::::::::::::::::: 8+/10 :::::::::::::::::
Właśnie słyszałam, że film powala na kolana i zaskakuje - co nie często się dzisiaj zdarza. A nawet 3D nie zawodzi, co więcej sprawuje się całkiem nieźle, to być może "Jak wytresować smoka" jest warte obejrzenia. No i samo to, że animacja utrzymana jest w dobrym tonie, nie stara się być lepszą niż jest - to mnie przekonuje najbardziej, co do tego filmu. Pozdrawiam ;]
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem ...
OdpowiedzUsuńnaprawdę świetny film....
dawno tak dobrze nie bawiłam się na kreskówce ;)
były emocje i efekty...
ja chcę więcej takich bajek ;))))))))))
obejrzę! ;)
OdpowiedzUsuńkupuję, jakoś nie miałem przekonania do tego tworu ale dzięki Tobie sięgnę po powyższe :)
OdpowiedzUsuńBardzo Fajny Film. Polecam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńjak tylko pojawi sie na DVD, ląduje w mojej kolekcji. fantastyczny film, dla widzów w każdym wieku!!
OdpowiedzUsuń