10 stycznia 2009

Okrucieństwo nie do przyjęcia (2003 - dvd)

<
     Zwykle podczas oglądania komedii romantycznych zachowuję się tak jak większość kobiet podczas oglądania filmów wojennych. Wiercę się, bawię komórką, śmieje się w nieodpowiednim momencie albo ziewam tak długo aż mi łzy z oczu lecą.. Gdy w moich rekach pojawiła się płytka DVD z filmem "Okrucieństwo nie do przyjęcia" i usłyszałem hasło "oglądamy!" nie mogłem się powstrzymać i wywijając oczami ciężko sobie westchnąłem. Jak się później okazało, nie było tak źle a nawet zaskakująco dobrze.
     Miles Massem (George Clooney) to specjalista od rozwodów. Skuteczny, pewny, wzbudzający szacunek w swoim środowisku. Jego nazwisko to gwarancja wygranej sprawy niezależnie od tego czy klient jest winien rozpadowi związku czy nie. Marylin Rexroth (Catherine Zeta-Jones), seksowna i uwodzicielska brunetka również zawodowo zajmuje się rozwodami. Wykorzystując swoją urodę i naiwność płci męskiej rozkochuje delikwenta, a potem doprowadza do rozwodu zgarniając przy tym majątek kochanka. Jej obecna ofiara, leciwy, ale bogaty inwestor w nieruchomościach zostaje przyłapany na zdradzie z inną kobietą (oczywiście całkiem „przypadkiem”). To stwarza idealne warunki do rozwodu i łatwego przejęcia dobytku męża. Kaseta video jako dowód, trochę łez na rozprawie sądowej i sprawa wygrana. Jednak na jej drodze staje adwokat męża, czyli Miles Massem we własnej osobie. Marylin z konfrontacji z niezawodnym adwokatem wychodzi bez złamanego grosza. Wściekła postanawia, że nie odpuści Miles’owi..

     Nie jestem znawcą twórczości braci Coen, ale szczerze mówiąc byłem zaskoczony, gdy ujrzałem ich nazwiska w napisach początkowych. Jak się później okazało, „Okrucieństwo…” swoim stylem jest całkiem podobne do ostatniego filmu Coenów „Tajne przez poufne” (wiem, powinno być na odwrót, ale w takiej kolejności oglądałem filmy).
     Fabuła prosta, ale inteligentna, ubrana w zakręcone wątki i niespodziewane zwroty akcji. I tu warto zaznaczyć, że w filmie brak przerysowanych scen romantycznych, brak jakiegokolwiek wyciskacza łez w postaci podniosłej muzyki i niewiarygodnie magicznych ujęć, brak wyznań miłości jak również brak typowego happy endu.. No dobra, z tym happy Endem to trochę przesadziłem, bo jest i szczerze mówiąc jest to wg mnie najsłabsze ogniwo całego filmu. Ale tak czy inaczej, wyjadacze typowo hollywoodzkich produkcji romantycznych mogą czuć się zawiedzeni natomiast fani dobrego kina dialogu powinni być usatysfakcjonowani. „Okrucieństwo..” jest bowiem filmem, którego siłą napędową są groteskowe teksty i tzw „odzywki”. W sumie nie sposób czegokolwiek zacytować, bowiem tekst wyrwany z kontekstu nie ma takiej „siły rażenia”. Chociaż jest jedna scena, która utkwiła mi w pamięci. Jeden z bohaterów drugo-planowych poniósł całkiem niecodzienną śmierć (swoją drogą scena tej śmierci to po prostu mistrzostwo – człowiek ginie a ja śmieje się w najlepsze) no i główni bohaterowie kombinują jak to zatuszować. W końcu jeden z nich wymyśla teorię i mówi „to proste, obudził się w nim kompleks własnego stylu życia i się zabił”.. Mało się nie popłakałem jak to usłyszałem.
     Doskonałe dialogi to również doskonali bohaterowie pierwszo i drugo-planowi. Niekwestionowaną gwiazdą „Okrucieństwa” jest George Clooney, który bezbłędnie wciela się w rolę Miles’a. Po raz kolejny udowadnia, że jest wszechstronnym i świetnym aktorem dorównującym całemu szumowi medialnemu, który cały czas wokół niego się kręci. Catherine Zeta-Jones w roli inteligentnej i przebiegłej sex bomby sprawdza się i nie ma na co narzekać jak również nie ma się czym zachwycać. Chociaż, jeśli chodzi o jej urodę, która jest wg mnie delikatnie laleczkowata to mimo wszystko muszę przyznać, że jest na czym oko zawiesić a w czerwieni to już „palce lizać” :P. W rolach drugo-planowych zobaczymy takie gwiazdy jak Billy Bob Thornton jako bogaty „nafciarz” czy Geoffrey Rush w roli faceta którego kobieta zdradziła a któremu Miles udowodnił, że to jego wina :P Poza tym na ekranie zobaczymy jeszcze detektywa „udupiarza” Gus’a Petch’a (Cedric the Entertainer) który swoją teorią „łapania za dupę” po prostu zwala z nóg.

     „Okrucieństwo nie do przyjęcia” jest filmem niezwykle lekkim, pogodnym, wesołym i, co najważniejsze, inteligentnym. Nie brakuje w nim ciekawej intrygi, doskonałych bohaterów/aktorów i dobrego, miejscami czarnego humoru. Polecam kupić/wypożyczyć i w sobotni wieczór na luzie obejrzeć.
Swoją drogą, muszę przyznać, że Bracia Coen odwalają naprawdę dobrą robotę i zaczynam rozumieć ludzi, którzy niecierpliwie wyczekują ich kolejnego filmu. Ja sam jestem ciekaw, czym mnie znów zaskoczą i mam nadzieję, że będzie to komedia. Póki, co poszperam w ich dotychczasowej filmografii, bo podejrzewam, że jest co nadrabiać.

::::::::::::::::: MOJA OCENA: 8-/10 - BARDZO DOBRY :::::::::::::::::


Kilka słów o wydaniu DVD
Szczerze mówiąc niewiele mogę powiedzieć, bo tym razem film nie był mój a z dodatków obejrzeliśmy tylko sceny niewykorzystane (których nie było dużo). Na pewno wśród dodatków znajduje się materiał za kulisami ale nie mam pojęcia czy z polskimi napisami i czy ów materiał jest ciekawy. W każdym razie chwali się, że wydanie DVD nie jest „gołe” :)


#6 Kliknij tutaj aby przesłuchać wszystkie dotychczasowe zagadki będące listą najciekawszych utworów filmowych.

8 komentarzy:

  1. To się nazywa profesjonalny blog! Kiedy nie wiem jak napisać "komcia", to znaczy, że mam do czynienia z wyższą szkołą jazdy niż z onetowym blogaskiem ;))) Opisywanego przez Ciebie filmu nie oglądałam, ale po temu, że nie przepadam za takimi klimatami. No chyba, że naprawdę mi się nudzi ;))) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Do komedii romantycznych mam podobny stosunek, chociaż ostatnio trafiłem na kilka dobrych :D
    Czytając recenzję podobnie zdziwiłem się, gdy pojawiło się tam nazwisko Coen :P Bo ich się nie spodziewałem. Ja mam do nich ciut negatywne nastawienie, po 'To nie jest kraj dla starych ludzi' - moim zdaniem był to najbardziej przereklamowany film roku minionego. Jednak chyba wypadało by się zaznajomić z jeszcze czymś z ich twórczości, a nie przekreślać po jednym filmie ;) I być może to 'Okrucieństwo...' się do tego dobrze nadaje :)

    PS. Fajny pomysł z tym, że można przesłuchiwać piosenki z zagadek - teraz mogę sobie puszczać 'Into the fire' za każdym razem jak wchodzę na Twojego bloga :D
    PS2. Co do aktualnej zagadki, to strzelam, że to z 'Apocalypto'?

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety co do filmu mam inne zdanie. W porównaniu z tym co wcześniej zrobili bracia Coen, to Okrucieństwo nie przyjęcia ja traktuję jako ich "wpadkę".
    Nie żeby film był zły, ale jest jedynie poprawny, a po FARGO to niestety za mało i rozczarowujące.
    Co do zagadki.
    Hmm, piszesz, że łatwe, a wcale tak nie jest, ponieważ niestety w całym utworze nie ma nic charakterystycznego, podobny motyw może występować w 80 % filmów przygodowych, akacji, może historycznych z sekwencją bitwy. Zgadywanie tu, to jak igła w stogu siana. Tak jak pisze pafffcio może to być Apocalypto, ale równie dobrze i 100 innych filmów.
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  4. ech... czy ja wiem... mnie ten film tak za specjalnie się nie podobał i to pewnie z tych powodów dla których Tobie akurat do gustu przypadł ;P ja wolę jak komedia romantyczna jest komedią i romantycznym filmem. Może i był inteligentny ten film, przyznam, że przebiegłość Catherine bardzo mnie urzekła i chciałabym być taka jak ona ;P ale no cóż nie do końca mnie ten film przekonał, ale zły oczwiście też nie był. Wypowiedziałabym się więcej na ten temat, ale nie pamiętam już szczegółów, a za jakiś czas u mnie na blogu pojawi się opinia o tym filmie z oceną 6/10. Jak więc widzisz różni się od Twojej ;P
    zapraszam do siebie na nową kinową notkę o komiksowym bohaterze "Spirit- Duch Miasta".
    pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do zagadki to mi pierwszym filmem z jakim się skojarzyła był Tomb Raider :P Ale żeby był to utwór "do sypialni" ? (no raczej nie:P

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, bracia Coen mają bardzo bogaty repertuar gatunkowy. Jest w czym przebierać. Jak już jesteśmy przy komedii, to bardzo polecam "Big Lebovski" i "Tajne przez poufne". Na obu filmach myślałem, że się posikam ze śmiechu, ale na pierwszym z wymienionych bardziej. Uwielbiam ich poczucie humoru.

    OdpowiedzUsuń
  7. To wyżej, to byłem ja, ale mi się cuś przyspieszyło i nie zdążyłem się podpisać :) A z logowaniem, to chyba jakaś dłuższa historia, to następnym razem popróbuję. Pewnie w konkursach muzycznych trzeba być zalogowanym, żeby wygrać, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie trzeba być zalogowanym. Zagadka muzyczna jest dostępna każdemu ale tylko w najnowszej notce z recenzją filmu. Odpowiedzi można udzielać w komentarzach. W poprzednich notkach zostały już tylko odpowiedzi bo technicznie jest problem aby pod każdą notą był plik do odsłuchania.

    OdpowiedzUsuń