23 grudnia 2009

Avatar 3D (2009 - IMAX, Blu-Ray) Pokaz przedpremierowy.


     Już w ten piątek, 25 grudnia do polskich kin wejdzie najnowsza mega produkcja pt. Avatar w reżyserii Jamesa Camerona. Wg specjalistów (głównie tych od marketingu), powrót Camerona to nie tylko wielki come back reżysera od Titanica, ale przede wszystkim długo oczekiwana filmowa rewolucja będąca początkiem nowej ery kina. Czy te szumne, i co tu dużo mówić, odważne zapowiedzi (w których też miałem swój skromny, ale jednak, udział) mają odzwierciedlenie w rzeczywistości? Ja już znam odpowiedź :), bowiem jako jeden z pierwszych w Polsce miałem możliwość obejrzeć Avatara na jedynym przedpremierowym pokazie, który odbył się w warszawskim IMAXie.



     Pierwszy (zaprezentowany powyżej) zwiastun Avatara wywołał wśród widzów szczery zachwyt, ale także spore i w zasadzie uzasadnione obawy. Po kolei..
     Akcja Avatara ma miejsce na planecie Pandora, którą zamieszkuje żyjąca w zgodzie z naturą humanoidalna rasa zwana Na'vi. Ich główna wioska położona jest na największym złożu surowca Unobtainium wartego grube miliardy dolarów. Ludzie, wychodząc z założenia „co Wasze to nasze, co nasze to nie Wasze” pod postacią hybrydy Na’vi, czyli Avatara wysyłają na teren ‘wroga’ Jake’a Sully. Jego misją jest poznanie zwyczajów tubylców, zdobycie ich zaufania i znalezienie dyplomatycznej możliwości przesiedlenia niebieskich istot. Jeżeli mu się nie powiedzie, w grę wejdzie pokojowa dyplomacja siłowa. Jake skrupulatnie wykonuje swoje rozkazy, zakochując się przy okazji w młodej Na’Vi o imieniu Neytiri (zarąbiste imię). Miłość nie powstrzyma jednak zachłanności kumpli Jake’a, tak więc musi opowiedzieć się po którejś ze stron. Po której? Nie trudno się domyśleć, a sam zwiastun nie pozostawiał żadnych złudzeń, co do tego jak film się zakończy.
     No właśnie, z jednej strony zwiastun zapowiadał wgniatające w fotel widowisko, zaś z drugiej strony, ponad 3 minutowy klip zdradzał całą, niezbyt oryginalną (brutalnie mówiąc oklepaną) fabułę. I to od początku do końca. Jak na rewolucje nie wyglądało to najlepiej, ale jak wieść gminna niesie, Cameron nosił się z zamiarem nakręcenia Avatara już 15 lat temu, a przecież nie trzeba być Sherlockiem, aby domyśleć się, że 15 lat temu publika nie była tak wybredna i zarazem wymagająca jak teraz. Jeżeli więc ogólny zarys scenariusza powstał tak dawno temu i był wyjściem do obecnego to wg mnie Camron ujawniając szczegóły fabuły postąpił słusznie - daje głowę, że gro widzów byłaby rozczarowana banalnością rewolucji, a tak każdy wie, na co się wybiera i czego ma się spodziewać. Zatem, czy to się w ogóle da oglądać? TAK! I to jak! Cameron skupia się przede wszystkim na przygodzie, odwraca uwagę od banału lekką, ale dynamiczną narracją bez patetycznych wydźwięków. Dzięki temu (i efektom) film ogląda się jednym tchem, bez krzty irytacji czy nudy. Sam wątek miłosny to wg. mnie małe mistrzostwo, które zupełnie wyklucza określenie „romansidło”. Bo mega produkcje lubią tłuc ciężkostrawne love-story, ale w Avatarze na szczęście rzecz ma się zgoła inaczej. Brak tu przejaskrawionych wylewów emocjonalnych, iskrzenie pomiędzy postaciami jest subtelne, a chemia występuje w krystalicznie czystej postaci – centralnie uderza w serce widza i podnosi je niezdrowo w okolice gardła. Poza tym, mamy wspomnianą już wcześniej przygodę – podróżujemy po Pandorze poznając bujną faunę i florę, a także tubylców, ich tradycje oraz styl życia w zgodzie z naturą. Cameron tym samym zwraca uwagę na ekologię, a także drugą stronę medalu, czyli technologię, której nie do końca można ufać. Poza tym, tak jak w każdym innym filmie, można znaleźć kilka odniesień do współczesnych wydarzeń polityczno-wojennych, ale jaki to ma sens przy produkcji czysto rozrywkowej i to takiego kalibru?
     Wizualnie film jest bajecznie piękny. Pandora budzi prawdziwy zachwyt, ilość szczegółów, nawet najmniejszych i najdurniejszych detali jest niewiarygodna. Fauna i flora, wszelakie widoki zapierają dech w piersiach nie raz, nie dwa i nie trzy. Do tego dochodzą monumentalne sceny batalistyczne, czyli rewelacyjne walki na ziemi i w powietrzu. Władca Pierścieni, wg mnie dotychczasowy lider, jeżeli chodzi o przedstawienie nierealnego świata wypada teraz jak jakaś amatorszczyzna (o Transformersach i innych lepiej nie wspominać) ,bowiem efekty komputerowe w Avatarze w ogóle nie są widoczne, animacja jest tak perfekcyjna i kolorystycznie soczysta, że aż przerażająco realistyczna, a do tego podana w kapitalnym montażu (w każdej chwili widać wszystkie najdrobniejsze szczegóły). Postać Neytiri to prawdziwe mistrzostwo, jest tak realna (i co tu dużo gadać, piękna), że aż trudno uwierzyć w to, że nie istnieje w rzeczywistości. Jeżeli chodzi o 3D - w filmie nie ma typowych dla 3D efektów, czyli np. wyskakujących nagle z ekranu piłeczek (przykład), które zatrzymują się przed oczami widza wciskając go w fotel. Takie bajery to w animacjach dla dzieciaków, nie w Avatarze. Tu 3D nie jest bajerem, jest integralną częścią filmu, źródłem tak realistycznego życia całej Pandory, że nawet najpiękniejsze filmy z Discovery HD mogą się schować. Tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć na własne oczy i doświadczyć na własnej skórze, bo świat Avatara jest jak sen, z którego potem cholernie trudno się wybudzić. Bo niby do czego? Spodziewałem się widowiska, ale nie na taką skalę… I podejrzewam, że jeszcze dłuuuuggooo na podobną skalę nie zobaczę. Nie muszę chyba powtarzać, że film trzeba koniecznie zobaczyć w 3D. Jeżeli macie daleko do takiego kina – trudno, trzeba jechać, warto. Tylko osoby z wadą wzroku są usprawiedliwione. UPDATE (10.01.2009): Po statystykach bloga widzę, że bardzo dużo osób szuka w goglach odpowiedzi na pytanie "czy mając wadę wzroku obejrzę Avatara w 3d?". Cóż, nie mam wady wzroku, ale...
- moja dziewczyna nosi okulary (-2,5 i -2,5 oraz astygmatyzm) i wszystko dobrze widziała (założyła okulary na te codzienne - IMAX)
- mamuśka (starsza osoba) też nosi okulary (+0,5 i +2,5 oraz astygmatyzm w jednym oku) i wszystko dobrze widziała (założyła okulary na te codzienne - IMAX)
- znajoma (-1,75 i -1,5) i też wszystko widziała (założyła okulary na te codzienne - Multikino)
W komentarzach też jest kilka głosów w klimatach "wszystko widziałam/łem" :)

Jest, co prawda jedna rzecz, która mnie trochę irytowała - polskie napisy. Po pierwsze za małe, po drugie często były niewyraźne (ich transparentność była za duża!), po trzecie nachodziły na angielskie (duże, wyraźne) napisy, które pojawiały się w momencie dialogów w języku Na’vi. Ogólnie były spore problemy z ich odczytaniem! Oby ten „defekt” był wyeliminowany w normalnych pokazach..
     Dźwięk trzyma poziom efektów wizualnych. Zwierzęta, odgłosy dzikiej przyrody, nocnej dżungli itp. itd. powalają swoim bogactwem i jakością. Również muzyka trzyma poziom i nie wiem, dlaczego niektórzy tak się jej czepiają. Fakt, jest kilka pompatycznych motywów, pojawia się również krótki motyw z Troi, ale ogólnie muza jest dynamiczna, bardzo klimatyczna (wszystkie ooo aaa ooo są urocze), a motyw przewodni przyjemny. Dla mnie soundtrack jest rewelacyjny, katuje go już od kilku godzin :)



     Zdaje sobie sprawę, że Avatar nie jest filmem idealnym. Przez niektórych widzów, zwłaszcza tych oczekujących poważnego SF (a po Dystrykcie 9 takie oczekiwania są uzasadnione) zapewne zostanie równo zjechany, a jedynym atutem okażą się efekty specjalne (trzeba być chyba ślepym i głuchym, aby ich nie docenić). Ja jednak z kina wyszedłem oszołomiony, choć do pełnej satysfakcji brakowało mi kolejnych dwóch godzin filmu :). Nie przeszkadzała mi banalność, marne postacie (drugoplanowe), pourywane miejscami wątki (a jest ich trochę). Cameron zaserwował nieziemską przygodę, epicki rozmach i w końcu prawdziwą podróż w inną rzeczywistość nadając tym samym nowy wymiar rozrywki z prawdziwego zdarzenia. Czy zatem mamy do czynienia z rewolucją? „Ewolucja” jakoś tak bardziej mi pasuje. Polecam!

::::::::::::::::: 9/10 :::::::::::::::::



Kliknij tutaj aby przeczytać kilka słów o wydaniu Blu-Ray.

P.S. Chciałbym podziękować za zaproszenie na pokaz, a także życzyć wszystkim czytelnikom kino-dvd Wesołych Świąt. Nie zapomnijcie o Kevinie, w tym roku znowu zostaje sam w domu.. (ten to ma przechlapane :).

AND THE WINER IS...
Nominacje w kategoriach:
- najlepszy soundtrack 2009
- najlepsze efekty specjalne 2009
- największe zaskoczenia 2009
- najlepszy film 2009

Wygrane w kategoriach:
- najlepsze efekty specjalne



+DODAJ KOMENTARZ - ZOBACZ KOMENTARZE+

40 komentarzy:

  1. Wesolych!

    [seans za tydzien, tez mialem zapro ale nie mieszkam w wawie :(]

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaaa, jak ja Ci zazdroszczę, że już widziałeś! :P Jeszcze tylko 3 dnia ciągnące się jak 3 lata :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybieram się 25.12 po południu i prawdę powiedziawszy im bliżej premiery, tym coraz bardziej chce mi się obejrzeć ten film. Tym bardziej gdy czytam tak pochlebne recenzje. ;) Mam tylko nadzieję, że się nie zawiodę i również popłynę z nowym obrazem Camerona.

    Pozdrawiam.

    PS - "Tylko osoby z wadą wzroku są usprawiedliwione. " - a to dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
  4. milczący> Bo są osoby, które mają taką wadę wzorku która uniemożliwia im oglądanie filmów 3D (mój znajomy tak ma, nawet po założeniu okularów korekcyjnych). Natomiast reszta widzów - obowiązkowo w 3D :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie mam wady wzroku, ale po wizycie w kinie na filmie 3D bolą mnie oczy, ale jakoś dla Avatara przeboleję! Pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie wypada na Avatara nie iść. Jak się uda ściągnać nianię do Michała, to pójdę zaraz po świętach, jeśli nie :( to w nowym roku.
    Też jestem ciekaw, czy to rzeczywiście rewolucja jak się mówi i pisze... Mam nadzieję, że tak. Pytanie też, czy rekordy Tytanika zostaną pobite??
    Pozdrawiam świątecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Co do Avatara, to zazdroszczę tego pokazu. Recenzję przeczytam zapewne w święta.
    A tymczasem chciałem życzyć Ci zdrowych, pogodonych i magicznych świąt, bogatego Gwiazdora i wystrzałowego sylwestra!
    Pozdrawiam świąteczenie,
    Pawcio

    OdpowiedzUsuń
  8. Aha, już myślałem, że chodzi po prostu o to narzekanie, że niby w podwójnych okularach niewygodnie się ogląda takie filmy...

    Avatara oglądałem w Multikinie i kopia, którą puszczono nie posiadała angielskich napisów. Jedynie polskie, żółte, dobrze widoczne praktycznie w każdej scenie. Przed seansem zastanawiałem się jak będzie się je czytało, skoro cały film jest trójwymiarowy, ale naprawdę nie było żadnego kłopotu.

    Co do samego filmu to mam podobne odczucia co ty. Cała opinia na moim blogu. ;) Ostrzegam, wyjątkowo długa :D

    OdpowiedzUsuń
  9. W podwójnych okularach na pewno ogląda się niewygodnie, ale co zrobić.. Można ewentualnie kupić jedno dniowe soczewki - jak ktoś ma kasę i nie boi się wkładać ich sobie do oka to jest to całkiem niezłe wyjście. I w gruncie rzeczy warto.
    Co do napisów - może te na pokazie przedpremierowym to była jeszcze wersja robocza :) Oby.
    A recke już przeczytałem :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Noszę na co dzień okulary, bez nich średnio co widzę i jakoś nie przeszkadzają mi te specjalne do 3D :p Ale może to kwestia przyzwyczajenia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Byłem na Avatarze 25.12.2009 i pójdę jeszcze, jeszcze i jeszcze raz. Kupię sobie DVD jak wejdzie i będę je katował do oporu. Szkoda, ze nie mam dobrego dźwięku na sprzęcie, ale sa i zalety - nikt nie zadzwoni po 22-giej na policję :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Co tam okulary... (boli troche nos i lewe ucho ale bylo warto!!! ) tego nie da sie opisac... to trzeba zobaczyc. Nie zawiodlam sie nawet w najmniejszym szczegole!

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam na blogu :)
    A był ktoś w IMAXie? Jak napisy? Małe, białe, średnio czytelne czy jakieś większe, lepsze, np. żółte? Jutro idę drugi raz i nie mogę się doczekać bardziej niż pierwszego razu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kurczę, czekam na ów film i czekam. Jeszcze tylko kilkanaście godzin! ;)))) Dużo krócej niż na "2012", ale kto mówi, że jestem cierpliwa?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam pytanie z zupełnie innej beczki. Działają Ci statystyki inTrack, tzn. te z blogvertising?

    OdpowiedzUsuń
  16. Działały. Teraz pojawia się tylko jeden wykres a reszta tp "brak danych dla tabeli". Może coś robią...

    Właśnie wróciłem z kina - wgniotło mnie w fotel tak samo jak za pierwszym razem i szczerze mówiąc nie mam nic przeciwko kolejnemu wypadowi. Napisy były o niebo lepsze niż na pokazie przedpremierowym - większe i nie nakładały się z angielskimi. Ale dalej ich transparentość była za duża. Tak czy inaczej, film mega, rodzinka zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja tam sie tym filmem nie podniecam tak bardzo. ot, bardzo dobre sprawne widowisko z nieprawdopodobnym CGI i kapitalnym użyciem 3D, ale magii kina w "Avatarze" jak na lekarstwo. Dobrze poprowadzony wątek miłosny (lepiej jak w Titanicu), ale juz cała reszta broni się słabiutko. Do LOTRa toto sie nawet nie zbliża :)
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Aaaaa jakoś mnie nie zaskoczyłeś swoją postawą :) LOTR wyznaczył nową jakość efektownego widowiska, ale wg mnie ta jakość, pomimo tego, że dalej jest niesamowitym widowiskiem, właśnie się skończyła. Magia kina - rzecz wzglęgna, każdy ma nieco inne jej wyobrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Postawa? Krzywa, prosta, ukośna etc.? Co ma postawa do tego? Odczucia w trakcie seansu, które dyskusji nie podlegają. I o niczym więcej nie mówimy.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wybacz, ale się nie zgodzę. "Avatar" wymięka przy "Władcy Pierścieni" - dlaczego? Jackson nie tworzył na nowo przyrody, tylko ją pięknie ukazał zdjęciami Andrew Lesniego (wiadomo: krajobrazy Nowej Zelandii to najbardziej baśniowe miejsca na Ziemii). A poza tym, "Avatar" nie zasługuje nawet na porównywanie z "LOTR-em" - bo arcydzieło Jacksona ma sens, jest o czymś, a niestety superprodukcja Camerona nie. 3D było bardzo nieprzyjemne dla oka. Niestety sprawiała, że film oglądało się nieciekawie. Pomijając fakt, że fabuła nudziła przez większość filmu i była do bólu schematyczna. Tylko wątek romantyczny trzyma poziom. Więc tak czy inaczej, nie rozumiem Cię.
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  21. Jackson miał:
    - bardzo szczegółowe (wizjonerskie) opisy przyrody pióra ojca fantasy J.R.R. Tolkiena
    - niemalże "autoryzowanych" przez rzesze fanów Tolkiena, dwóch doskonałych ilustratorów: Alana Lee i Johna Howe, którzy bardzo szczegółowo utrwalili Śródziemie w swoich obrazach/ilustracjach.
    - Nową Zelandię :)
    A Cameron co miał?
    W tej chwili cały świat zachwyca się najbardziej realistyczną wizją nierzeczywistego świata jaka do tej pory powstała. Wizją przemyślaną, w której jest ład pomiędzy roślinnością, zwierzętami, mieszkańcami i całą resztą pomniejszych, starannie dopracowanych detali. Postaciami tak realistycznymi, że aż trudno uwierzyć, że jest to ciąg zero-jedynkowy, i doskonałym 3d, które po raz pierwszy zostało wykorzystane na taką skalę. Jest to chyba najbardziej efektowny, ale nie efekciarski film jaki powstał. Natomiast Tobie jednemu 3D przeszkadzało, a najbardziej podobały się bazy wojskowe... :) Można? Można.. Nie rozumiesz mnie, ja Ciebie tym bardziej dlatego.. wybaczam Ci :P

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozumiem, że Jackson miał silne podstawy, ale liczy się efekt :). Może tylko mi przeszkadzało? No niestety nie. Wiem, że to się czesto nie zdaza ale akurat na moim seansie sporo ludzi wyszlo przed koncem. A ludzie za mna caly czas narzekali. Ja gderam :) bo uwazam ze pacyficystyczne przeslanie jest tutaj zbyt banalne i zbyt... bez sensu :). Ale niech Wam juz bedzie. Kazdy ma wlasne zdanie, chociaz wczoraj wiekszosc "zachwytow" jeszcze mnie irytowala. To też Wam wybaczam ;)
    P.S. Jutro wybieram się na przedpremierowy pokaz Sherlocka ;) Wygrałem na filmwebie. (Warto się pochwalić :) ) To tak przy okazji pokazów przedpremierowych (w piątek jeszcze lece na Parnassusa :))

    OdpowiedzUsuń
  23. Fenomenalny jest ten trailer, znakomicie zaakcentowany muzyką. Nie mogę przestać go oglądać. Jest tak dobry i obejrzałem go już tyle razy, że nie muszę już iść na film - mam wrażenie, że wszystko jest w trailerze!

    OdpowiedzUsuń
  24. zdanie mam bardzo zbliżone do Twojego, nie zgodzę się tak do końca co do efektów. owszem, są oszałamiające, jednak dla mnie są właśnie bajerem. nie są mi niezbędne. niestety mnie Cameron trochę zawiódł swoim popcornowym kolorowym światem, który bardziej przypomina fantasy niż science fiction, do którego nas przyzwyczaił. tak czy owak pieniędzy wydanych na bilet nie żałuję, bo rozrywka jest przednia. zapraszam też do siebie na filmstock.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  25. Cóż, fabuła fabułą, ale nie wiem jak głuchym/ślepym na czysto estetyczne piękno trzeba być aby nie zauważyć że ten film jest czystą sztuką, nie fabularną, ale wizualną na pewno. Czy przypadkiem skomplikowany dramat psychologiczny w oprawie wizualnej awatara miałby sens? Chyba nie można mieć wszystkiego. Wydaje mi się że jeśli ktoś poszedł oglądać z otwartą głową to się nie zawiódł. Ja byłem absolutnie zahipnotyzowany, jedyne co byłem w stanie zrobić to w paru momentach spokoju przypomnieć sobie żeby złapać dziewczynę za rękę. Polecam film KAŻDEMU, przy czym nastawmy odbiór na bajkę, niezbyt ambitną, ale będącą istnym tornadem kolorów, dzwięków i świateł.

    OdpowiedzUsuń
  26. ok... ok...
    nie przepadam za fantasy ale polezę..
    choćby ze względu na zachwyt autora blogu oraz gorącą dyskusję forumowiczów...
    poza tym skoro nawet jadąc tramwajem ludzie opowiadają sobie wrażenia z Avatara...to coś musi w tym być..
    Więc przyznaję się uległam...

    OdpowiedzUsuń
  27. Film obejrzę, będzieto piewsza rzecz na jaką w tym roku pójdę do kina :) I posłycham Cię, idę do IMAXa :)
    Pozdrawiam,
    Pawcio

    OdpowiedzUsuń
  28. Mam tylko nadzieję, że recenzja pojawi się na Twoim blogu, a nie na blipie w formie 160 znakowego smsa :P

    OdpowiedzUsuń
  29. Byłam, zobaczyłam i piszę.....
    Nie łatwo mnie zadowolić jeśli chodzi o efekty, fabułę i reżyserię...
    Nie miałam zbytnich oczekiwań. Nawet sądziłam,iż film może się "nie kleić" fabularnie..
    Liczyłam na dobrą zabawę.
    I rzeczywiście...
    Zapomniałam, że jestem w kinie.
    Podskakiwałam kiedy wrzucili puszkę z gazem.
    Kolory i połączenia realnego świata z fantazją uważam za bardzo udane.
    Moje skojarzenie to nawiązanie do "Tańczącego z wilkami " w formie przypowieści dla dorosłych.
    I zgadzam się z Maxcine, to jest ewolucja kina.

    Ps. Nosze okulary i te z 3d po prostu założyłam swobodnie.Nie miałam żadnego dyskomfortu.
    Więc nie trzeba specjalnie zakładać soczewek.;P
    Acha napisy były żółte i nawet nieźle skomponowane z postaciami na ekranie.
    Film obejrzałam w Złotych Tarasach na największej sali (nr 1).I cóż się okazało? Rząd siedem nie był złym przymusowym wyborem.

    OdpowiedzUsuń
  30. Jezu, ile ja sie musiałem przy Tobie nagadać aby teraz powiedzieć "a nie mówiłem?!" :P

    OdpowiedzUsuń
  31. Byłem w Imaxie i szczerze polecam. Napisy są ciut denerwujace poniewaz sa trensparantne i 3D. Jak dla mnie film pierwsza klasai zastanawiam się czy nie iść jeszcz raz.

    OdpowiedzUsuń
  32. Film jest rewelacyjny. Niestety tłumacz się nie postarał i jeżeli ktoś zna angielski na conajmniej średnim poziomie to może się zdziwić co do napisów.

    OdpowiedzUsuń
  33. Film jest poprostu zachwycający, az brak mi słów zeby to opisać, bylam 4 dni temu i do dzis siedzi mi w glowie, muzyka piękna, płytę ze scieżka dźwiękową juz kupilam, teraz czekam na film na dvd, zreszta wybieram sie jeszcze raz do kina, moze i fabuła jest dla niektórych oklepana, ale własnie taka jest najlepsza - chciwość zostaje ukarana. Miałam wrażenie jakbym była częścią tego filmowego świata, jakbym brała w nim udział. Film jest piękny, gorąco polecam!!!

    OdpowiedzUsuń
  34. Oglądałem ten film i musze przyznać że szczeka to opadła mi do samej ziemi jak to wszystko zobaczyłem. Film jest poprostu... słowo niesamowity było by w tym miejscu karygodnym niedomówieniem. Widziałem ze 4 razy i obeże i piąty można powiedzieć że znam go już na pamięć, czekam tylko jeszcze na DVD. Dodam jeszcze że wciąż mam wrażenie jak by to było naprawde dopiero po chwili dociera do mnie że to tylko film. Kto AVATARA jeszcze nie widział to polecam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  35. A ja tylko powiem tym, którzy jadą po tym filmie, że tak za pierwszym razem (17/12/2009) tak i za drugim jak i dzisiaj za trzecim razem wyszedłem z kina naprawdę zadowolony... Avatar 3D robi swoje z człowiekem i tyle, nie będę pisał tu o głębszych przesłaniach itp, bo nie ma sensu - każdy widzi to co chce... Ale nie istotne co powiecie i tak jest to jedyny film na którym ludzie nie wychodzą do ubikacji, nie odzywają się, starają się nawet nie szeleścić jedząc popcorn, a film jest naprawdę długi... Nie mieszkam w polsce więc ktoś powie że inna publika i tak dalej, g... prawda - 3 razy byłem w kinie i za każdym razem ta sama cisza...

    OdpowiedzUsuń
  36. Śliczny, piękny, zachwycający. Film warty tych pieniedzy jeszcze w 3D MIODZIO! Teraz czekam na wersje rozszerzona czyli DVD.

    OdpowiedzUsuń
  37. Gdyby Władca Pierścienia został zekranizowany teraz to też by pewnie miał takie efekty jak Avatar, więc trudno się dziwi że tak jak autor napisał schodzi na drugie miejsce. Film ogólnie zajebisty, byłem już 2 razy.

    OdpowiedzUsuń
  38. A ja wam powiem ludziska, że wada wzroku nikogo nie powinna wykluczać z obejrzenia tego filmu w wersji 3D. Dlaczego? Ponieważ ja mam w lewym oku -5 dioptrii, a w prawym -8 dioptrii i świetnie wszystko widziałem. Dla porównania byłem w dwóch kinach. W pierwszej kolejności poszedłem do zwykłego CinemaCity na Avatara 3D, a potem do IMAX'u i szczerze powiem, że tak jak za pierwszym razem, za drugim również wyszedłem z kina zachwycony. Choć w IMAX'e rzeczywiście napisy często się rozmazywały, jak i niektóre sceny w samym filmie. Ale i tak jest to nieziemskiego pokroju widowisko. Ten film jak najbardziej trzeba zobaczyć na własne oczy!! Piękny świat, fenomenalna historia i zapierająca dech w piersi przygoda. Naprawdę polecam!!

    OdpowiedzUsuń
  39. Zastanawia mnie tylko jedno. Jak ten film mogłeś zaklasyfikować do 'rewelacyjnych'. Przejrzałem parę Pańskich recenzji i zaciekawiło mnie co się będzie znajdowało w ścisłej czołówce. TOP3 to zupełnie mnie rozwaliło. Ale wracając do Avatara który był katastrofalnie płytki.
    Wszyscy wychwalają ten film ale co w nim takiego jest? Fabuła? trudno to nazwać oryginalną i ciekawą fabułą. Po 20 min filmu już wiedziałem z kim gł. bohater będzie się kochał, na czym będzie latał i że uratuje 'świat'. Tak przewidywalnej fabuły to dawno nie widziałem. Aż trudno znaleźć w tym coś głębszego.
    Efekty 3d? To ja podziękuję.. taka technologia była już wiele lat temu, jednak negatywnie wpływała na ludzi i ich wzrok, więc po prostu odpuścili.. teraz to mamy FlashBack równie marny i denerwujący.
    Jedyne co bym mógł pochwalić.. to chyba to że technologia komputerowa wykonali kawał dobrej roboty jednak moim osobistym zdaniem: To nie wszystko...

    Moja ocena? Jeśli kogoś to interesuje to daje 3

    OdpowiedzUsuń
  40. do anonima powyżej (używajcie nicków!)
    Nie zamierzam nikogo przekonywać do Avatara. Dla jednych jest to film będący kwintesencja rozrywki w kinie, dla innych jest to okazja do kpin i 'podśmiechujek'. Cameron powidział: "pokaże wam coś czego jeszcze nigdy nie widzieliście" i pokazał. O Pandorze można książki pisać, tak szczegółowo została opracowana (w grze komputerowej Avatar The Game jest obsszzerrnaa encyklopedia fauny i flory!). Twierdzenia "technologia była już wiele lat temu" - może, ale Avatar jest pierwszym filmem, który ów technologię wykorzystał w takiej skali (a odpuścili nie dlatego, że jest szkodliwa - bo ponoć nie jest - tylko ze względu na ogromne koszty przy produkcji filmów w 3d). Przyzwoita fabuła (gratuluje, po 20min wiedziałeś co i jak chociaż zapowiedzi filmu zdradzały fabułe od a do z), genialne przygodowe widowisko, efekty zapierające dech w piersiach - rozrywka pełna gebą.
    Co do filmów i ocen. Są to moje subiektywne oceny o których zawsze moge podyskutować.

    OdpowiedzUsuń