14 stycznia 2010

Z HISTORIĄ KINA ZA PAN BRAT: Siódma Pieczęć (1957)


     Do Ingmara Bergmana i "Siódmej Pieczęci" podchodziłem z duszą na ramieniu. Obawiałem się ciężkiej psychologizacji, metaforycznych łamigłówek egzystencjalnych i masy filozoficznych odniesień do literatury, mitologii, sztuki i sam nie wiem, czego jeszcze. Film okazał się prawie dokładnie tym, czego się obawiałem. Prawie, bo geniusz tego filmu objawia się m.in. w jego prostocie i skomplikowaniu. Z jednej strony jest to obraz pełen symboliki, biblijnych odniesień szczegółowo zgłębiających sens życia i wiary, a z drugiej strony stawia proste pytania poddające pod wątpliwość istnienie Boga (co ponoć w twórczości Bergmana przewija się niejednokrotnie). Poruszane tematy może nie robią teraz takiego wrażenia, ale nie sądzę, aby w dzisiejszych czasach ktokolwiek z branży filmowej z taką szczerą bezpośredniością prawił o Bogu, „upadku” wiary i to w kontekście biblii, a także średniowiecza ukazującego obłęd tego, na czym ów wiara została zbudowana. Poza tym nie ma się co oszukiwać, to tylko wierzchołek ‘góry lodowej’, jaką jest „Siódma Pieczęć” a różnorodność interpretacji, z jakimi spotkałem się o tym filmie jest porażająca, a niekiedy wręcz niewiarygodna (ale bynajmniej nie głupia).
     Na ogólny zachwyt składa się również szereg innych aspektów. Oryginalna fabuła - rycerz Antonius Block wraca z 10 letniej krucjaty i spotyka na swojej drodze śmierć. Nim kostucha zakończy życie rycerza ten wyzywa ją na pojedynek szachowy, którego stawką jest oczywiście jego życie. Śmierć przyjmuje wyzwanie. W trakcie pojedynku rycerz próbuje uzyskać odpowiedzi na nurtujące go pytania, które, jak ma nadzieje, przywrócą mu utraconą wiarę w Boga. Scenariusz - doskonały, serwujący na przemian humor, groteskę z mocnym dramatem. Tak, ten film momentami (i to kilkoma) jest naprawdę zabawny, przy czym dalej pozostaje filmem poważnym. Świetne dialogi, zwłaszcza w wykonaniu giermka Jönsa (Gunnar Björnstrand) i rycerza Antoniusa Blocka (Max von Sydow). No i masa ujęć, momentów, scen, które zwyczajnie trzeba zobaczyć (spowiedź Antoniusa, wejście męczenników, zabawna rozmowa Jonasa z kowalem czy też kowala z aktorem, ścinanie drzewa przez Śmierć, i jeszcze kilka innych). Polecam, bo film nie pozostawia widza obojętnym i zmusza go do przemyśleń/refleksji.

::::::::::::::::: 8/10 :::::::::::::::::


6 komentarzy:

  1. wow jestem pod wrażeniem :D nie dośc, że klasyka to od razu Bergman!
    I zgadzam się. wyczarował nadzwyczajne kino- "Siódma pieczęć" mówi tak wprost o tematyce Boga, śmierci, apokalipsy i zwątpienia (zgadza sie, te tematy są motorem napędowym sporej części filmów tego reżysera), że doczekała się takiej ilości parodii, jak żaden inny dramat psychologiczny w kinematografii (ostatnio było nawiązanie w "500 dni miłości"). Ale za to mówienie wprost o tak ważnych sprawach cenie sobie wysoko ten film. No i za klimat epoki wieków średnich, jakby boleśniej odczuwalny niż zwykle w filmach. 8/10
    pozdrawiam i życzę ciągu dalszego nowego cyklu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż wstyd się przyznać, że Bergman nie zagościł jeszcze na moich łamach. Cóż. Postaram się nadrobić i w najblizszym czasie zobaczyć najważniejsze bergmanowskie produkcje. Kocham ciężkie kino. A to niezaprzeczalnie jest ciężkie kino.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam podobne obawy co do klasyki, co Ty, jednak jak do tej pory bywa z nimi różnie. Raz okazuje się, że dany klasyk mnie faktycznie zachwyca, innym razem zachwytu nie rozumiem. Tak więc jeśli trafisz na jakiś klasyk który Ci nie przypadnie do gustu nie zniechęcaj się :) W ogóle życzę wytrwałości w tym cyklu, chociaż znając życie za często się nie wypowiem o filmach tu opisywanych, bo podobnie jak Siódmej pieczęci nie będę ich znał.
    Pozdrawiam,
    Pawcio

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam tak samo jak Paffcio, co zresztą widać u mnie na blogu kiedy opisuję klasyki. Zdarzają się rażąco niskie noty, jak film naprawdę mnie rozczaruje mocno. Ale z kolei udało mi sie też poznać kilka absolutnie niezwykłych filmów, do których wartało się dokopać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie widzę ostatecznej oceny? Na pewno będę zwracał szczególną uwagę na blok "Z historią kina...". Najgorsze jest to, że filmów uważanych za ważne w historii kinematografii jest już tak wiele, że chcąc jeszcze śledzić to, co obecnie dzieje się w świecie filmu, trzeba napradę duuużo czasu i sporo poświęceń. Ale warto :)
    Pozdrawiam i zapraszam na www.filmowy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę, nie chcę, żeby to głupio zabrzmiało, ale ten film jest taki... inny niż większość opisywana przez Ciebie ;))) W klasyce mam spore zaległości, ale z racji tego, że u mnie sesja jest właściwie przed sesją, w sesji właściwej będę mieć całkiem sporo czasu na oglądanie filmów. Więc nadrobię choć trochę ;)))

    OdpowiedzUsuń